Szukiełowicz: Ten zespół przed nikim nie padnie na kolana
- Zarówno w jednym, jak i w drugim ustawieniu, niektórzy pokazali swoje aspiracje do gry na określonych pozycjach, a inni wypadli gorzej. Zrealizowaliśmy pewne założenia, chcieliśmy wykorzystać skrzydła. W drugiej połowie wyglądało to nie najgorzej. Natomiast do przerwy gra była szarpana, głownie przez dużą liczbę start. Do tego pierwszą bramkę straciliśmy przez nieporozumienie bramkarza z obrońcą. Jestem zadowolony z tego, jak pracowali zawodnicy na obydwu obozach. Generalnie nie lubię grać meczu w ostatnim dniu na obozie, bo piłkarze myślami są już w domach, a nogami jeszcze na boisku. Cieszę się także, że wszyscy są zdrowi - powiedział trener Romuald Szukiełowicz po sparingu z Chrobrym Głogów.
Andras Gosztonyi zasłużył chyba na wyróżnienie.
Andras, jak było widać, to facet, który potrafi grać w piłkę – czy to na skrzydle, czy w środku. Jak będzie zdrowy, to będzie grał.
Z kolei Kamil Biliński po zdobyciu bramki trochę się wyłączył. Liczy pan jeszcze na nowego napastnika?
Biliński dobrze wyglądał pod względem fizycznym: szybki, waleczny, doskoczy, dogra. Pozostaje tylko to wykończenie. Dwa razy bramkarz rywali obronił instynktownie, ale takie piłki powinny wpadać. Dla mnie "Bila" dzisiaj, a "Bila" gdy przychodziłem, to dwaj inni piłkarze. Na pewno będziemy z niego zadowoleni. Co wcale nie oznacza, że nie będziemy dalej szukać napastnika. Interesuje mnie bowiem duża „dziewiątka”. Mam tu na myśli wzrost.
Jak przedstawia się sytuacja Tyszczenki?
Prezes zajmuje się tymi sprawami. Mam nadzieję, że będzie naszym zawodnikiem, bo to dobry obrońca, który może grać na przynajmniej dwóch pozycjach.
Jak długo potrwa jeszcze rehabilitacja Michała Bartkowiaka?
Myślę, że Michał za 10 dni wróci do treningów. Na pewno nie straci sezonu z tego powodu. Pod koniec lutego powinien być gotowy do grania.
Jak wygląda komunikacja z Ryotą?
Zna na tyle angielski, że rozumie nasze uwagi. Uważam, że przechodzi jeszcze taki mały szok adaptacyjny. Żył w całkiem innej kulturze, praktycznie nie wyjeżdżał z Japonii. Musi upłynąć trochę czasu, zanim przystosuje się do naszych warunków. Przed meczem z Wisłą przyjedzie jego żona. Jest w pełni akceptowany w zespole, większość naszych chłopaków mówi po angielsku, a on sam nie ucieka od rozmów.
Czy uważa pan, że ta drużyna może już wrócić na zwycięską ścieżkę?
Wiem, że ten zespół przed nikim nie padnie na kolana. Piłkarze będą się bili, walczyli przez 90 minut.
Czy w tym okresie przygotowawczym zrealizował pan wszystkie swoje cele?
Jestem z niego zadowolony. Aby zrealizować swoje cele, trzeba mieć do tego warunki. W Zakopanem były doskonałe. Podobnie w Trzebnicy. Boiska, siłownia, odnowy i do tego spokój. Nic nam nie przeszkadzało, by robić to, co sobie zaplanowaliśmy. Przeżyliśmy ten okres bez kontuzji i to też jest plus. Poza tym trenowaliśmy w warunkach, w jakich będziemy grali. Jeśli chodzi o transfery, to interesowali nas zawodnicy na odbudowanie czy ponowne zaistnienie, ale tylko tacy, z którymi podpisujemy kontrakty, powiedzmy, na dwa i pół roku, a potem spokojnie możemy je przedłużyć o kolejne dwa. Do tego musieli grać jesienią w swoich klubach. Są zadowoleni, że do nas trafili. Czekamy, co pokażą ze swojej strony.