Gecov daje awans
Na prawie 20 prób jedna zakończyła się tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Fantastyczny strzał Marcela Gecova dał Śląskowi zwycięstwo nad Podbeskidziem Bielsko-Biała i awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Tam czeka już Zawisza Bydgoszcz.
Jeśli Jakub Wrąbel nie rozgrzał się solidnie przed meczem, to po pierwszym kwadransie nie musiał się już tym przejmować. Piłkarze Podbeskidzia, prowadzeni po raz pierwszy przez Roberta Podolińskiego, chcieli szybko udowodnić kibicom, że ostatnia ligowa klęska u siebie 0:6 z Wisłą była zbyt wysoka. Śląsk powinien się spodziewać, że gospodarze od pierwszego gwizdka ruszą ambitnie do ataku, ale nie potrafili temu zaradzić. Wrocławianie mieli spore problemy z konstruowaniem własnych akcji i nie mogą tego zrzucić na zmiany w składzie, bo trener Tadeusz Pawłowski dokonał ich tylko trzech – miejsce na boisku znalazło się dla Jacka Kiełba, Pawła Zielińskiego i Jakuba Wrąbla. Brak szybko straconej bramki to zasługa nie tylko szczęścia, ale też bardzo dobrej dyspozycji 19-latka, który w tym spotkaniu zastępował między słupkami Mariusza Pawełka.
Po przerwie Śląsk chciał jak najszybciej zapomnieć o słabej pierwszej połowie i już po kilkudziesięciu sekundach wreszcie poważnie zagroził bramce Emiljusa Zubasa. Na strzał z 20 metrów bez przyjęcia zdecydował się Krzysztof Danielewicz, ale piłka minęła prawy słupek o centymetry. Co nie udało się Danielowiczowi, powiodło się Marcelowi Gecovovi. W 58. minucie Czech strzelił potężnie prawą nogą zza pola karnego, piłka odbiła się od lewego słupka i wpadła do siatki obok bezradnego golkipera gospodarzy. Asystę zaliczył Flavio Paixao, a bramka urodą przypominała raczej mecz Ligi Mistrzów, ale fakt jest taki, że był to dopiero pierwszy celny strzał WKS-u.
Po zmianie stron zielono-biało-czerwoni grali dużo lepiej, potrafili wreszcie dłużej utrzymać się przy piłce, przejąć inicjatywę i stwarzać sobie kolejne okazje strzeleckie. Cały czas problemem była jednak skuteczność, bo Zubas dużo częściej musiał szukać piłki za bramką, niż pomiędzy swoimi rękami. Utrzymująca się jednobramkowa przewaga mogła, a nawet powinna być zniwelowana przez Franka Adu Kwame, ale Ghańczyk fatalnie skiksował na piątym metrze.
Na 2:0 w 83. minucie powinien podwyższyć Kamil Bilińskim, który otrzymał otwierające podanie od szarżującego Zielińskiego, ale wychowanek Śląska trafił w dobrze ustawionego Zubasa. To był celny strzał numer 2 – na 17 prób. Już w doliczonym czasie gry swoją świetną okazję miał Flavio, ale zamiast po prostu strzelić, zaczął w swoim stylu niepotrzebnie kombinować.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (0:0) Śląsk Wrocław
Gecov 58’
Podbeskidzie: Zubas - Mójta, Horoszkiewicz, Kolcak, Pazio - Kato, Możdżeń – Sokołowski (69’ Adu), Szczepaniak, Kowalski (81’ Jonkisz) - Demjan
Śląsk: Wrąbel - Zieliński, Celeban, Kokoszka, Pawelec - Danielewicz, Gecov - Flavio, Grajciar, Kiełb – Biliński (88’ Hateley)
Żółte kartki: Demjan, Możdżeń, Kołodziej (Podbeskidzie), Pawelec, Gecov, Flavio (Śląsk)
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)