Podsumowanie miesiąca: Wrzesień
Za nami kolejny miesiąc zmagań Śląska Wrocław w Ekstraklasie i Pucharze Polski. Przypomnijmy sobie raz jeszcze najważniejsze wydarzenia ostatnich tygodni oraz podsumujmy wyniki Trójkolorowych przed 11. kolejką Ekstraklasy i przerwą na reprezentację.
Śląsk – Jaga i brak Picha w składzie
Podopieczni trenera Pawłowskiego rozpoczęli miesiąc od efektownego zwycięstwa z Jagiellonią 3:1. Spotkanie rozgrywane było w ramach 8. kolejki Ekstraklasy na Stadionie Miejskim przy Alei Śląska. We Wrocławiu spodziewano się dobrego spotkania, które okrzyknięto nawet hitem kolejki. Nic dziwnego, bowiem naprzeciw siebie stanęły dwie ekipy, które reprezentowały Nas w Lidze Europy. Był to pierwszy mecz tych drużyn po przerwie reprezentacyjnej. W tym czasie najważniejsze powołanie otrzymał Robert Pich, który przeniósł się na przełomie sierpnia/września do niemieckiego Kaiserslautern.
W spotkaniu z Jagą oglądaliśmy dwa różne oblicza Śląska. O pierwszych 45 minutach nie ma sensu pisać, bo tak naprawdę nie ma o czym. Wystarczy chyba tylko przypomnieć, że do przerwy we Wrocławiu było 0:0. Druga część spotkania to już zupełnie inna bajka. Zawodnicy Śląska zagrali futbol na najwyższym poziomie i udowodnili, że są zdecydowanie lepszym zespołem. Najpierw do siatki rywala trafił Piotr Celeban po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Później padła bramka samobójcza i było już 2:0 dla Śląska. Na 10 minut przed końcem spotkania Jagiellonii udało się strzelić gola kontaktowego, ale wrocławianie nie dali rywalom nawet cienia szans na doprowadzenie do remisu. Bohaterem spotkania został Tom Hateley, który kilkadziesiąt sekund po wejściu na boisko strzelił swojego premierowego gola w drużynie, a uczynił to w 26. urodziny!

Antyfutbol Śląska Wrocław
Po tak dobrym spotkaniu, z drużyną z absolutnego topu naszej ligi przyszła pora na porażkę z ostatnią drużyną w tabeli. W 9. kolejce Ekstraklasy Śląsk przegrał na wyjeździe z Górnikiem Zabrze, który do tamtego momentu nie odniósł ani jednego zwycięstwa i miał najwięcej straconych goli. Wrocławianie chyba za bardzo pewni siebie i upojeni wysokim zwycięstwem postanowili wyjść w piątkowy wieczór na murawę, aby pokopać sobie przez półtorej godziny w piłkę. Szybko okazało się, że rywal wcale nie jest taki łatwy za jakiego można go było brać. Defensywa Śląska co chwilę musiała wylewać ostatnie poty i bronić dostępu do bramki, a środek pola oraz atak Wojskowych po prostu nie istniał. Podsumowaniem tego spotkania mogą być trzy kluczowe momenty, które przesądziły o wyniku. Najpierw stracona bramka na 0:1, dalej pudło Grajciara z pięciu metrów na pustą bramkę, a na koniec gol na 0:2 i było po meczu. Tadeusz Pawłowski przyzwyczaił Nas, że jego drużyna gra zawsze ofensywny futbol, utrzymuje się przy piłce i nawet przegrywając spotkanie prezentuje pewien poziom. To spotkanie rozczarowało chyba każdego, bo tak „grającego” Śląska już dawno nikt nie widział.

Zwycięstwo, które smakuje jak remis
Taki tytuł w moim przekonaniu bardzo dobrze oddaje boiskowe wydarzenia oraz przebieg spotkania, którego byliśmy świadkami w Bielsku. Wrocławianie rozegrali tam mecz w ramach 1/8 finału Pucharu Polski i odnieśli zwycięstwo 1:0. Awans do kolejnej rundy został wywalczony i nic ponadto. Dość powiedzieć, że po spotkaniu został spory niedosyt, a może nawet zdziwienie, że wszystko rozstrzygnęło się bez dogrywki. Bielszczanie prowadzeni przez nowego szkoleniowca zaprezentowali przede wszystkim agresywny futbol. Tym samym wrocławianie nie mogli grać przez długi czas tego co potrafią najlepiej - atakować. Sporą część spotkania, może nawet tą większą, Wojskowi byli zepchnięci do defensywy, a Jakub Wrąbel musiał ratować Nas przed utratą bramki raz po raz. Mimo wszystko trzeba zawodnikom trenera Pawłowskiego oddać, że potrafią radzić sobie w trudnych sytuacjach i strzelać bramki na wagę zwycięstwa w najmniej oczekiwanych momentach. Po dość statycznej grze całego zespołu Marcel Gecov zdobył bramkę à la stadiony świata i dał Śląskowi awans do kolejnej rundy. Taka gra nie mogła jednak napawać kibiców optymizmem, a przecież za niedługo do Wrocławia miał przyjechać lider tabeli.

Każdy sobie rzepkę skrobie
Zgodnie z zapowiedzią w ramach 10. kolejki Ekstraklasy do Wrocławia przyjechał Piast Gliwice, który wygrywa w tym sezonie mecz za meczem. Nikt nie spodziewał się łatwego spacerku w tym spotkaniu. Od pierwszej do ostatniej minuty oglądaliśmy wyrównaną walkę i akcje po obu stronach boiska. Wrocławianie grali dobrze, ale to goście do przerwy prowadzili 1:0. W drugiej połowie Śląsk zagrał jeszcze lepiej i udokumentował to golem na 1:1 po akcji Kiełba i Bilińskiego. Niestety szczęście tym razem było po stronie gości i koniec końców to oni odnieśli w tym meczu zwycięstwo. Nie możemy zarzucić podopiecznym trenera Pawłowskiego braku zaangażowania i walki do końca. Każdy z zawodników dawał z siebie wszystko! Takie porażki to żaden wstyd, bo Śląsk pokazał ofensywny i odważny futbol, którym zasługiwał co najmniej na remis.


Śląsk Wrocław... Zespół, który potrzebował 45 minut na rozgrzewkę, by w drugiej połowie nikomu, kto nie jest z Zabrza nie dać szans.
A jak Wy określilibyście jednym zdaniem występy wrocławian w ubiegłym miesiącu?
12.09.2015 – 8. kolejka: Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 3:1
18.09.2015 – 9. kolejka: Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 2:0
22.09.2015 – 1/8 PP: Podbeskidzie Bielsko-Biała - Śląsk Wrocław 0:1
25.09.2015 – 10. kolejka: Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 1:2
Tylko w jednym spotkaniu wrocławianie zachowali czyste konto i tylko w jednym ani razu nie trafili do siatki rywala.
Miejsce w tabeli: 12
Ilość zgromadzonych punktów: 12
Ilość możliwych punktów do zdobycia w tym miesiącu: 9
Zdobyte punkty: 3
Stosunek bramkowy (w lidze) przed tym miesiącem: 10-12
Stosunek bramkowy obecnie: 14-17
Bramki strzelone: 5 (Celeban, Tomasik, Hateley, Gecov, Biliński)
Bramki stracone: 5 (wszystkie stracone w lidze)
Zwycięstwa: 2
Remisy: 0
Porażki: 2
Po jednym zwycięstwie i porażce u siebie oraz na wyjeździe
Żółte kartki (15):
3 – Pawelec
2 – Celeban, Kokoszka, Gecov, Paixao
1 – Danielewicz, Zieliński, Kiełb, Ostrowski
Średnio zawodnicy Śląska otrzymali 3.75 żółtych kartek na mecz.
Czerwone kartki (0)
Kto dostawał w tym miesiącu najwięcej szans:
Piotr Celeban – 360'
Mariusz Pawelec – 360'
Flavio Paixao – 356'
Marcel Gecov – 342'
Peter Grajciar – 305'
Jacek Kiełb – 292'
Krzysztof Danielewicz – 280'
Mariusz Pawełek – 270'
Adam Kokoszka – 270'
Tomasz Hołota – 255'
Kamil Biliński – 246'
Paweł Zieliński – 180'
Krzysztof Ostrowski – 150'
Tom Hateley – 141'
Jakub Wrąbel – 90'
Kamil Dankowski – 45'
Michał Bartkowiak – 18'
Trener Pawłowski skorzystał z usług 17 zawodników, a dwóch z nich rozegrało wszystkie spotkania w pełnym wymiarze czasowym – Piotr Celeban oraz Mariusz Pawelec.