Wyspiarski styl ciężką przeprawą - analiza gry Zagłębia Lubin
ekstraklasa.tv/własne | skomentuj (1)
W końcu! Po rocznej przerwie gry Zagłębia Lubin w Ekstraklasie, nareszcie powracają derby Dolnego Śląska! Mecz Śląska w Lubinie będzie nosił miano z tych "na przełamanie", ponieważ wrocławianie przystąpią do niego po dwóch porażkach z rzędu (z Górnikiem 2:0 i Piastem 2:1).
Drużyna Piotra Stokowca nie bez powodu jest na 4. miejscu w ligowej tabeli. Zagłębie prezentuje bardzo skuteczny styl, który jest bardzo podobny do sposobu gry w Wielkiej Brytanii. Dziś postaramy się zwrócić uwagę na mocne i słabe strony naszego rywala zza miedzy.
Ustawienie z dwoma napastnikami
W Polsce najczęściej używa się ustawienia 4-2-3-1. Trzech środkowych pomocników zajmuje się jednocześnie kasacją akcji rywala i wyprowadzaniem piłki do przodu. Zagłębie zupełnie nie korzysta z tej opcji, ponieważ zawodnicy z Lubina najczęściej posyłają piłkę do dwóch - ustawionych przy obrońcach i wychodzących do piłki - napastników. To ma swoje zalety, albowiem futbolówka szybciej jest transportowana wyżej, a skoro Michal Papadopulos i Krzysztof Piątek potrafią przytrzymać piłkę i grać tyłem do bramki, to skuteczność takiego sposobu konstruowania akcji jest bardzo wysoka.
W dodatku przy środkowych obrońcach rywali zawsze jest dwóch groźnych zawodników. Jeśli przeciwnicy grają tylko parą stoperów, to żaden z nich nie pozostaje bez krycia, a co za tym idzie brakuje trzeciego do asekuracji. Wtedy napastnicy Zagłębia mogą liczyć na pomyłkę, która przerodzi się w groźną akcję.
Janus odkryciem, uwaga na skrzydła
Skrzydłowy mający wcześniej ogranie jedynie w I lidze zaskakuje skutecznością i przebojowością swoich akcji. Janus potrafi dobrze dośrodkować piłkę ze skrzydła, co świetnie sprawdza sie przy dobrze grającym głową Papadopulosie. W dodatku polski skrzydłowy potrafi zagrać dobrą piłkę obiema nogami, co raz może przynieść groźny strzał czeskiego napastnika, a raz samobója obrońcy (w tym przypadku Sretenović z Cracovii)
Iście "wyspiarski" styl, który charakteryzuje się dośrodkowaniami w pole karne i grą dwóch napastników. W Anglii, czy Szkocji taka gra jest na porządku dziennym, natomiast w Polsce jest to rzadko spotykany obrazek, przez co ciężko rywalom Zagłębia się wybronić.
Kiedy schodzi Piątek, cała machina przestaje działać
Mamy świetny przykład, kiedy gra Zagłębia po prostu się nie sprawdza. Staje się tak, kiedy Piotr Stokowiec uważa wynik 1:0 za zadowalający i ściąga z boiska jednego z napastników, a cała drużyna z Lubina przechodzi na grę pięcioma pomocnikami. Wówczas "Miedziowi" wyglądają niepoukładani taktycznie, a to z kolei umożliwia ich rywalom na zwycięstwo. Przykład? Mecz z Lechią Gdańsk, Zagłębie prowadzi do przerwy 1:0 po golu Papadopulosa. W 46. minucie w miejsce Krzysztofa Piątka wchodzi Jarosław Jach. Od tamtej pory zawodnicy Zagłębia stają się nieporadni, a Lechia strzela trzy bramki i dzięki temu lubinianie wracają do domu z zerowym dorobkiem punktowym.
Pokonać rywali ich własną bronią
Wcześniej wspomniałem, że skuteczną bronią Zagłębia są dośrodkowania. Warto teraz sobie przypomnieć znane przysłowie "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie". Jeśli Śląsk chce pokonać swojego największego rywala, również powinien skupić się na celnych dośrodkowaniach w stronę Kamila Bilińskiego. Lubinianie nieraz pokazali, że słabo u nich z kryciem 1 na 1, co w meczu z Legią kompletnie obnażyło ich defensywę.