Tak zagramy z Zagłębiem?

Ideą tego cyklu jest pokazanie, jaki skład na mecz wybrałby autor tekstu. Nie jest to zgadywanie, jaki skład na mecz wytypuje trener Lavicka.

Jakie zestawienie personalne na Zagłębie?
Jest szkoła, która mówi, że wygranego składu nie powinno się zmieniać. Ja jednak dokonałbym jednej roszady w wyjściowej jedenastce. Miejsce Żivulicia powinien zając Tamas. Pozostałe nazwiska to sprawdzeni żołnierze generała Lavicki. Miejsce w pierwszej linii frontu zdobył Raicević.



Bramkarz: Matus Putnocky. Kolejny raz nie udało mu się zachować czystego konta. Przy straconej bramce mógł zachować się lepiej. Pusty przelot obciąża jego konto. Nie zmienia to jednak faktu, że Słowak jest filarem zespołu, który wielokrotnie ratował zespół przed stratą punktów. Tak było już tej wiosny w Szczecinie.

Prawa obrona: Lubambo Musonda. Największy wygrany zimowego okresu przygotowawczego. Z każdym meczem wygląda lepiej. Nie popełnia większych błędów w obronie. Koncentruje się przede wszystkim na grze defensywnej. Nieco zapomina o akcentach ofensywnych, chociaż już w ostatnim meczu pojawiał się na połowie przeciwnika. Jestem spokojny, że każda minuta spędzona na nowej pozycji zbuduje jego pewność siebie, a ta przełoży się na cyfry w ataku.

Środek obrony: Israel Puerto, Mark Tamas. Widać, że Puerto jeszcze nie jest w najwyższej formie. Być może wpływ na postawę Hiszpana ma brak Wojciecha Golli obok. Współpraca z Żivuliciem zostawiała wiele do życzenia. W niedziele jego partnerem powinien być Tamas, dla którego będzie to debiut w Śląsku. Węgier przychodzi do zespołu załatać dziurę na środku obrony. Jest wysoki, silny i lewonożny, co jest dodatkowym atutem. Przed transferem regularnie grał w lidze, więc nie należy się obawiać, że nie będzie w rytmie meczowym. Znakiem zapytania jest jedynie jego umiejętność wyprowadzenia piłki.

Lewa obrona: Dino Stiglec. Chorwat uzupełnia międzynarodową linię obrony. Ja nie przypominam sobie kiedy ostatni raz Śląsk zagrał czwórka stranierich w obronie. Stiglec z Górnikiem zagrał dobre spotkanie. Miał drugi najwyższy InStat Index w zespole, a mi w oczy rzuciła się współpraca z Płachetą. Liczmy na to, że uda mu się przetrwać do końca sezonu grając wszystko od pierwszej do ostatniej minuty. Myślę, że najdzie się na podium najlepszych transferów Śląska przed startem obecnych rozgrywek.

Defensywni pomocnicy: Jakub Łabojko, Krzysztof Mączyński. Stały duet defensywnych pomocników w talii Lavicki. W tej parze role są ustalone. Łabojko odpowiada za czarną robotę. Mączyński ma więcej obowiązków w budowaniu akcji zespołu. Widać jednak, że kapitan ma lekkie dolegliwości fizyczne. Przez co wiosną nieco obniżył loty. Zbliża się więc ten moment, w którym będzie musiał odpocząć. Na derby będzie jednak gotowy. O to możemy być spokojni. To charakterny zawodnik. Charakteru walczaka nie brakuje również Łabojce, który od początku roku znakomicie wywiązuje się ze swoich zadań.

Prawy skrzydłowy: Robert Pich. To nie jest idealna wiosna w wykonaniu Słowaka. Jestem jednak niezwykle doświadczonym zawodnikiem, który nie boi się walki i gry w obronie. Dzięki temu kolejny raz wybiegnie w wyjściowym składzie. Kolejny słabszy występ może jednak sprawić, że w środę usiądzie na ławce rezerwowych.

Lewe skrzydło: Przemysław Płacheta. Na ten moment to nasz jedyny młodzieżowiec gotowy do gry w wyjściowym składzie. W dwóch ostatnich spotkaniach zmieniany był kilka minut przed ostatnim gwizdkiem. Z sił opadał jednak wcześniej. I to widać. Początek z Górnikiem miał świetny. Zaliczył asystę, pokazywał się do gry. Z biegiem czasu i utratą sił było jednak znaczniej gorzej.

Ofensywny pomocnik: Michał Chrapek. Czy tego chcemy, czy nie gra Śląsk w znacznym stopniu uzależniona jest od Chrapka. A właściwie od tego jaki mecz wyjdzie Michałowi. Wiosną prezentuje się zdecydowanie lepiej niż jesienią. Widać przede wszystkim chęć do gry i biegania. Szczególnie podoba mi się to, że potrafi się odnaleźć w bocznych sektorach boiska. Ma również to szczęście, że kiedy znajduje się już w polu karnym przeciwnika to piłka go szuka. Szukają go również nogi przeciwników. Przypomnieć należy, że kończy mu się kontrakt, a do gry po zawieszeniu gotowy jest również Marković, który w końcu mógł w spokoju przepracować okres przygotowawczy.

Napastnik: Filip Raicević. Pierwszy raz zagrał od pierwszej minuty i zakończył mecz z golem i asystą drugiego stopnia. To zupełnie inny typ napastnika od Exposito. Jest bardziej doświadczony, i w odróżnieniu od Hiszpana nie biegnie tam, gdzie nie potrzeba. Nie wykonuje po prostu zbędnych sprintów. Lepiej odnajduje się również w polu karnym przeciwnika. Ja nadal jestem niezwykle ciekawy współpracy obu napastników przez dłuższy fragment meczu. I niekoniecznie tylko w sytuacji, kiedy musielibyśmy gonić wynik.

ZOBACZ też: Putnocky na dłużej w Śląsku!