Coś więcej niż mecz

Każdy z kibiców zielono-biało-czerwonych zaznacza te daty w kalendarzu od początku sezonu. Klasyczne derby w których nigdy pozycja w tabeli nie miała znaczenia, a stawka tego meczu zawsze jest wysoka. Choć trzeba przyznać że są to derby niedoceniane na tle całych rozgrywek. Często kwestionuje się ich wagę stawiając wyżej potyczki lokalnych rywali w innych regionach. Dla nas jednak zawsze to będzie coś więcej niż tylko mecz.

Zachowując wszelkie proporcje Śląsk z Zagłębiem zamienili się miejscami względem poprzedniego sezonu. Rok temu to wrocławianie walczyli w dolnych regionach tabeli, broniąc się przed kompromitacją a Miedziowi w górnej ósemce starali się ugrać coś więcej. Tym razem to Wojskowi walczą o możliwość gry w eliminacjach do europejskich pucharów mając na koncie najmniej porażek w całej lidze i zaledwie punkt straty do podium.
- Wiemy, że Zagłębie to drużyna, która ma jakość. To będą derby, a to zawsze szczególny mecz. Grają u siebie, to będzie bardzo ważne spotkanie dla nich, ale dla nas również. Chcemy utrzymać ten kierunek, którym podążamy. Teraz przychodzi taka część sezonu, w której możemy dużo zyskać, ale też dużo stracić – mówił na konferencji przedmeczowej trener Lavicka.

Okienko transferowe dla Zagłębia póki co było raczej spokojne. Klub nie wykonywał żadnych nieprzemyślanych ruchów tylko raczej skupiał się na utrzymaniu obecnej kadry. Dopiero niedawne odejście Slisza do Legii za rekordową kwotę w transferach wewnątrz ekstraklasy 1,5 miliona euro rozbudziło nieco włodarzy klubu, który już pozyskali w jego miejsce Jewgienija Baszkirowa. 28-latek z Rubina Kazań podpisał półroczny kontrakt z opcją przedłużenia i na papierze wygląda na solidne wzmocnienie. Do tej pory balansował pomiędzy pierwszym a drugim poziomem rozgrywkowym w Rosji i łącznie uzbierał prawie 200 występów na obu szczeblach. Do zespołu dołączył również Dejan Drazić wypożyczony ze Slovana Bratislava. Skrzydłowy ma wzmocnić rywalizację na skrzydłach i podnieść jakość zespołu. W tym sezonie zdążył już zanotować jedną bramkę i pięć asyst, a przeszłość w LaLiga2 może świadczyć o jakości tego zawodnika. Obaj piłkarze z marszu znaleźli się w czołowej trójce płac w Zagłębiu oraz są gotowi by zagrać w meczu ze Śląskiem.

Wrocławian czeka teraz prawdziwy maraton. Na przestrzeni tygodnia rozegrają trzy ligowe spotkania po których mogą wyklarować się cele i przyszłość klubu. Trener Lavicka ma większy komfort niż jego poprzednicy w podobnych sytuacjach, gdyż kadra zespołu wydaje się być nie tyle silniejsza co po prostu bardziej rozbudowana.
- Wszyscy pracują bardzo dobrze na treningach i czekają na swoje szanse. A czy przyjdzie w niedzielę, w środę, czy później, to jest pytanie otwarte. Jestem zadowolony z tego jak pracują podczas treningów i jak szanują się wzajemnie. To jest bardzo ważne dla mnie jako element pracy – mówi czeski szkoleniowiec. To zagęszczenie meczów w najbliższym czasie może zmusić sztab do dokonania większej rotacji czego za bardzo nie lubi trener Lavicka. Jeżeli w jego zespole coś się sprawdza nie jest on raczej zwolennikiem niepotrzebnego wprowadzania zamętu. Ostatnio jednak sytuacje niekonieczne związane z boiskiem zmuszają do takich ruchów. Tym razem może się zdarzyć że zobaczymy debiutantów w Śląsku. Wciąż czekamy by zobaczyć na co stać Tamasa czy Cotugno, po których wiele sobie obiecują wrocławscy kibice. Ich debiuty wydają się być tylko kwestią czasu.

Mimo widowiskowego i szczęśliwe zremisowanego ostatniego meczu z Zagłębiem trener Lavicka nie wspomina go za dobrze. Podkreśla, że brakowało jego zawodnikom dyscypliny boiskowej i organizacji w defensywie. Obecny Śląsk z pieczątką Lavicki swoją największą siłę czerpie właśnie z organizacji w defensywie. Liczy się przede wszystkim jak najmniej stracić, a najlepiej żeby w ogóle nie dopuszczać rywala do sytuacji bramkowych. Co by nie mówić kibice w derbach oczekują na bramki i dobre widowisko, a tego nie powinno zabraknąć w niedzielnym starciu.

Mecz Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław odbędzie się w niedzielę 1 marca o godzinie 17:30.