Przełamać się na mistrzu Polski? Czemu nie?!
własne | skomentuj (2)
Inauguracja wiosennego grania już za nami. Śląsk Wrocław "zaspokoił" rozbudzone apetyty swoich kibiców, przegrywając z Cracovią w niezbyt miłym dla oka stylu 1:2. Wojskowi zawalili pierwszą kartkówkę, a już jutro czeka ich przecież egzamin końcowy. A gdyby tak przełamać się na wzmocnionym głośnymi transferami liderze Ekstraklasy i aktualnym mistrzu kraju? To by było coś!
Śląsk po przerwie zimowej kontynuuje niechlubną passę jako drużyna, która nie wygrała ani jednego spotkania na wyjeździe. Serię tę do prawie 260 dni bez wyjazdowej wygranej przedłużyła zeszłotygodniowa porażka z Cracovią. Co więc czeka nas dzisiaj? Czy trener Urban przez tydzień wyciągnął wnioski i uporządkował drużynę w taki sposób, by mogła skutecznie bronić się przed wściekle atakującą Legią? Przestaniemy w końcu tracić bramki w końcówkach meczów?
Nie przemawiają za nami statystyki - wspominałem już o rekordowej serii nie-wygranych Śląska. Do tego dochodzi fakt, że od powrotu Wojskowych na poziom Ekstraklasy, wygraliśmy w lidze z Legią zaledwie... trzy razy na 20 rozegranych meczów, z czego ostatnia wygrana to jesień ubiegłego roku. Poprzedniego triumfu nad drużyną z Łazienkowskiej trzeba szukać wiele lat wcześniej. Oczywiście, spotkania te rozegrano na przestrzeni wielu lat wieloma różnymi składami, ale ewidentnie stołeczny klub nam do gry "nie leży". Legioniści są też znani z dobrej postawy przed własną publicznością, a jutrzejsze starcie będzie dla WKS-u drugim wiosennym wyjazdem. Zespół naszego rywala to już nie ta sama drużyna, która pod koniec rundy zimowej dzięki odrobinie szczęścia wyrwała dla siebie fotel lidera. Okres przygotowawczy przepracowali sumiennie, dokonując przemyślanych wzmocnień - Antolić, Philipps i znany z występów w Arsenalu Eduardo. Ponadto w świetnej formie jest młody Jarosław Niezgoda, autor dwóch bramek w meczu mistrzów Polski w poprzedniej kolejce. Legia pokazała, że jest niezwykle groźna w ofensywie, rzutem na taśmę wygrywając 3:2 z Zagłębiem Lubin na ich terenie.
Czy zatem wszystko wskazuje na korzyść dzisiejszego rywala Śląska Wrocław? Skądże. Zauważmy, że Legia w wygranym meczu z Zagłębie straciła dwa gole, dowodząc tym samym, że obrona nie funkcjonuje jeszcze tak, jak powinna. To dobra wiadomość dla wrocławian, którzy siłę ofensywną mają akurat na przyzwoitym poziomie i właśnie odpowiednim pressingiem i częstymi atakami powinni próbować naprzykrzać się mistrzom Polski. Za dobry prognostyk może też służyć fakt, że zespół Legii zdaje się nie być jeszcze do końca zgrany. Na towarzyskim turnieju Florida Cup legioniści wygrali tylko z Silkeborgiem, remisując później z chińskim Shanhgai Shenxin i wysoko ulegając czeskiej Viktorii Pilzno, zaś mecz z Zagłębiem wygrali dzięki podyktowanemu w samej końcówce rzutowi karnemu.
Poniżej szybki przegląd przedmeczowych faktów:
- w szeregach WKS-u wciąż kontuzjowani są Łukasz Madej i Adam Kokoszka, na których występy w tym sezonie nie mamy już co liczyć. Nie wiemy, jak dokładnie wygląda sytuacja Cotry, Jovicia i Maka, ale w meczu z Legią raczej ich nie zobaczymy. Zdolny do gry jest Jakub Kosecki.
- 4. żółta kartka Arka Piecha z rzędu, "zdobyta" w meczu z Cracovią uniemożliwi mu występ przeciw swemu byłemu klubowi, zatem możemy spodziewać się ustawienia 4-5-1 z Robakiem na szpicy.
- z tego samego powodu zabraknie równie ważnego ogniwa w szeregach naszych rywali. Czwarte "żółtko" w meczu z Zagłębiem otrzymał Adam Hlousek.
- zagrożony pauzowaniem w następnym spotkaniu jest Kamil Vacek, mający obecnie na koncie trzy upomnienia żółtym kartonikiem
Szans na wygraną zdaje się nie dawać WKS-owi nawet sponsor główny drużyny, bukmacher forBET, ustalając kurs na wygraną wrocławian na poziomie 7:1. Zdecydowanym faworytem dzisiejszego spotkania jest Legia Warszawa, za której wygraną otrzymacie 1,55 zł za każdą postawioną złotówkę. Jak wielkim zaskoczeniem byłaby w takim razie pierwsza wyjazdowa wygrana Śląska w tym sezonie akurat przy Łazienkowskiej? Może właśnie nie tak wielkim? Piłka nożna lubi pisać takie nieprawdopodobne historie.