Kosecki: Wygrana pozwoli inaczej patrzeć w przyszłość
własne | skomentuj (4)
Wypowiedzi Jakuba Koseckiego z przedmeczowej konferencji prasowej.
Pytanie o rangę tego spotkania. Obie drużyny nie wygrały jeszcze w tym roku. Wygrana to wiatr w żagle, a jej brak, nawet remis, zapali może nie czerwone, ale pomarańczowe światełko. Będzie stres, nerwy i zablokowana głowa.
Na pewno będzie to spotkanie, które sprawi, że jeśli wygramy, to będzie nam się łatwiej do końca grało. Zdajemy sobie sprawę, że zawiedliśmy oczekiwania kibiców i ludzi związanych z klubem, a także samych siebie, bo powinniśmy być w innym miejscu. To wstydliwe, że taki zespół, z takimi nazwiskami, nie wygrał jeszcze w tym roku. Robimy wszystko, by to odwrócić, trener układa nam to w głowach i na boisku. Szkoda, że nie udało się z Koroną. Tak jak pan powiedział, to jedno z najważniejszych spotkań w tym roku, bo wygrana pozwoli nam odskoczyć i inaczej patrzeć w przyszłość.
Sandecja ostatnio gra jak Zagłębie, trójką środkowych obrońców i dwójką na wahadłach, z Bartoszem i Mrazem lub Brzyskim. Dla ciebie jako bocznego pomocnika, jaka jest różnica w grze? Łatwiej się gra czy może trudniej?
Na pewno jest to inne ustawienie i trzeba się inaczej zachowywać na boisku. Na pewno będzie to ciężkie spotkanie dla ofensywy. Wydaje mi się, że Sandecja przyjedzie nastawiona ofensywnie. Mamy odpowiednią jakość z przodu, jeśli to odpali i złapiemy ten luz, to będzie nam łatwiej. To bardzo istotne spotkanie i najważniejsze są trzy punkty. Graliśmy już z Sandecją i zremisowaliśmy, każdy widział, jak to wyglądało. Mam nadzieję, że wygramy i odwróci się ta passa.
Na treningu oszczędzał pan łokieć. Wszystko w porządku?
Mam taką przypadłość, że jak dam na niego za duże obciążenie, to jakiś nerw mi uciska. Za czasów Legii jeszcze upadłem i się za bardzo wyprostowała ręka. To nic takiego. Nawet o tym nie myślę, po prostu czasem trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić w jednym ćwiczeniu, ale to ręka, a nie noga, więc nie ma problemu.
Jak oceniasz swoją formę po ostatnich meczach przeplatanych kontuzjami? Wyglądało to średnio.
Nawet gorzej niż średnio. Przyznam szczerze, że nawet patrząc na mecze w Lidze Mistrzów czy na najwyższym poziomie, widać zawodników po kontuzjach, którzy nie mogli się skupić na treningach i doskwierały im urazy, widać po tych zawodnikach, że mają z tym problem, nawet po tych, którzy kosztowali 100 milionów euro. Zdaję sobie sprawę, że początek sezonu był udany, póki trenowałem i byłem w rytmie meczowym to ciągnąłem do przodu jak najlepiej potrafiłem, a urazy sprawiły, że zabrakło tej ciągłości. Gdy jej nie ma, to nie ma tej pewności siebie. Na szczęście od miesiąca trenuję, z meczu na mecz czuję się coraz lepiej, mogę biegać pełne 90 minut. Potrzebujemy zawodników w optymalnej formie. Celem była pierwsza "8", a teraz robimy wszystko, by zakończyć jak najwyżej. Oceniać mnie będzie trener, robi to codziennie, rozmawiam z nim, więc nie chcę się rozwijać na ten temat, ale nie jestem sam zadowolony z tej formy.