O przełamanie z beniaminkiem
5 kolejek, 2 porażki, 2 remisy i tylko jedno zwycięstwo. Nie tego oczekiwaliśmy po obiecującym rozpoczęciu sezonu. Śląsk po pierwszym meczu i zwycięstwie we Wrocławiu zdecydowanie obniżył loty sprawiając, że kibice zaczynają powątpiewać w cały projekt drużyny trenera Pawłowskiego. Nie mielibyśmy za to nic przeciwko, gdyby w końcu nadeszło upragnione przełamanie. Najlepiej już w poniedziałek w Sosnowcu.
Z Zagłębiem Sosnowiec ostatni mecz o punkty Śląsk zagrał 11 lat temu na poziomie I ligi. Wtedy padł bramkowy remis 1:1, kiedy dla WKS-u grali tacy zawodnicy jak Krzysztof Ulatowski, Dariusz Sztylka czy Sebastian Dudek. Oba kluby łączy na pewno rubryka zwycięstw w tym sezonie. Nasi rywale również wygrali tylko raz i jest to jedyna zdobycz punktowa drużyny trenera Dariusza Dudka.
Trener Tadeusz Pawłowski na konferencji przed wyjazdem do Sosnowca mówił o poprzednim spotkaniu jako o meczu niewykorzystanych szans. I zapowiedział, że z Zagłębiem ma być podobnie: - W poniedziałek spodziewam się spotkania podobnego do starcia z Pogonią. Sądzę, że Zagłębie będzie grało z kontry. Na pewno przyjście Szymona Pawłowskiego wzmocniło ten zespół. Wyróżnia się Wrzesiński, jeden z najszybszych zawodników w lidze. To znowu może być mecz taktyki, bo rywale będą czekać na kontrataki. – opowiadał trener WKS-u.
Z drużyną na mecz nie pojechał Cotra, który po rozegraniu 90 minut w drużynie rezerw doznał stłuczenia żeber. Zabraknie również Daniela Szczepana, który ma problemy ze ścięgnem Achillesa, natomiast Łukasz Broź nie jest jeszcze gotowy do gry. To samo tyczy się Tarasovsa. Pozytywną informacją jest powrót Augusto, który pewnie wróci na swoje miejsce obok Pałaszewskiego na środku pomocy.
Od paru spotkań Śląsk niezbyt rozpieszcza swoich kibiców i wręcz męczy swoją grą. Wszyscy mają nadzieję, że mecz z beniaminkiem pozwoli na zakończenie złej passy i początek wspinaczki w górę tabeli ligowej.