Mecz o życie z przyjaciółmi
Po dość pechowym remisie z Cracovią przed tygodniem grunt zaczyna się coraz mocniej osuwać pod drużyną WKS-u. Ultimatum postawione przez władze wrocławskiego klubu odnośnie wyników do końca roku cały czas dręczy w głowach sztab szkoleniowy. Czasu na poprawę jest coraz mniej a pozytywów na razie jak na lekarstwo. Do ósmego Lecha Poznań Śląskowi brakuje siedem punktów i brak zwycięstwa w kolejnym meczu może już praktycznie przekreślić szanse na awans do grupy mistrzowskiej. Biorąc pod uwagę okoliczności, mecz przyjaźni z Lechią jawi się jako najważniejszy w tym sezonie.
W porównaniu do ostatniego meczu poszerzyła nam się lista kontuzjowanych zawodników. Jakub Słowik wciąż nie jest w pełni sił i raczej nie wystąpi w piątek. To samo tyczy się Michała Chrapka, który zszedł ostatnio z kontuzją. Wciąż jeszcze indywidualnie ćwiczą Jakub Łabojko i Kamil Dankowski, Daniel Łuczak złapał Anginę, a Piotr Samiec-Talar dopiero powrócił do treningów z pierwszą drużyną. Może jeszcze nie ma co bić na alarm, jednak urazy młodych zawodników zawsze będą martwić. Szczególnie że mają oni być wprowadzani do drużyny, żeby potem stanowić na jej sile a każda przerwa w grze hamuje ich rozwój. - Bardzo żałuje kontuzji młodych graczy. Drużynie szczególnie dała się we znaki kontuzja Łabojki. Zanosiło się na to, że będzie grał i gdyby tak było, to dodając do tego dobrą formę Gąski, mielibyśmy pierwszy dużo krok za nami. Ale ci zawodnicy będą grać, to kwestia czasu. Czekamy na Dankowskiego, na Łabojkę.- tak skomentował całą sytuację trener Pawłowski.
Do Wrocławia przyjeżdża nie byle jaka drużyna. Trener Stokowiec po zeszłosezonowej walce o utrzymanie wprowadził nowe porządki. Pozbył się kapryśnych piłkarzy przebywających w Gdańsku tylko dla kasy i wycisnął z potencjału kadrowego maksimum. Zawodników Lechia nie miała złych, ale brakowało kogoś takiego jak on, żeby uwolnić ich talenty i poukładać wszystko tak by maszyna ruszyła mocno w górę tabeli. Dziś jego drużyna jest niekwestionowanym liderem tabeli i coraz częściej mówi się o niej w kontekście walki o mistrzostwo polski. Nie jest to na pewno wymarzony rywal w kontekście odbudowywania Twierdzy Wrocław, o czym wspominał trener Pałwowski na konferencji, choć statystyki mówią co innego. W całej historii starć obu ekip Śląsk wygrał 23 razy, 17 razy padł remis, a tylko 13 razy wygrała Lechia. Ostatniego meczu z BKS-em wrocławianie jednak woleliby nie pamiętać a na pewno Mateusz Cholewiak. Sprokurował on wtedy dwa rzuty karne, grając na boku obrony i tylko cudem udało się nie przegrać tamtego spotkania.
We Wrocławiu czeka nas ostry bój, jeśli chcemy osiągnąć jakąkolwiek zdobycz punktową. Czas oprzytomnieć i zdać sobie sprawę, w jakiej jesteśmy sytuacji, bo poprawy jak nie było, tak nie ma. Jeśli teraz drużyna się nie obudzi i nie zacznie regularnie osiągać wyników, czeka nas sezon jak każdy poprzedni, a tego wszyscy mamy już serdecznie dosyć.