Otrząsnąć się z marazmu
Trzy dni po katastrofie wracamy do batalii o byt w Ekstraklasie. Echa meczu z Górnikiem nie milkną i morale we Wrocławiu mocno się pogorszyły. Kibice są wściekli na żenującą postawę większości piłkarzy, po których nie widać walki czy zaangażowania. Zawodnicy muszą udowodnić swoją wartość i wywalczyć zwycięstwo z Wisłą, by odzyskać zaufanie w oczach sympatyków WKS-u.
Czara goryczy się przelała. Po tym, co zobaczyliśmy w czwartek, nie da się znaleźć żadnych pozytywów. Brak zaangażowania, zero porządku w grze, kłująca w oczy nieporadność i marazm, który widać z kilometra. Coraz więcej nie tylko kibiców, ale też ekspertów wieści spadek Śląska i trudno im się dziwić. WKS gra w tym momencie najgorzej w całej lidze. A terminarz nie sprzyja, bo po trudnych meczach z Koroną i Górnikiem czas na Wisłę Kraków.
Zespół trenera Stolarczyka, z którym niedawno klub przedłużył kontrakt, radzi sobie ostatnio niewiele lepiej niż Śląsk. W pięciu poprzednich meczach zdobyli zaledwie jeden punkt i, choć nie muszą martwić się o utrzymanie, taki wynik ciężko usprawiedliwić. Szczególnie brak w składzie Wisły jej liderów jak Kuby Błaszczykowskiego czy Marcina Wasilewskiego, którzy leczą urazy. Liczne ubytki sprawiły, że w ostatnim meczu z Zagłębiem Sosnowiec zadebiutował młody obrońca z rocznika 2003. Daniel Hoyo-Kowalski to wychowanek Wisły, który połowę swojego życia spędził w Barcelonie. Oprócz niego mieliśmy też Marcina Grabowskiego czy Dawida Szota odpowiednio z roczników 2000 i 2001 oraz Aleksandra Buksę rocznik 2003, którzy musieli ciągnąć grę zespołu pod nieobecność starszych kolegów.
Oprócz Burligi raczej ciężko spodziewać się, żeby któryś z kontuzjowanych zawodników Wisły miał wrócić do składu i w tym Śląsk może upatrywać swoją szansę. O drużynie trenera Lavicki można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie brakuje im doświadczenia. Pora z niego skorzystać i uratować końcówkę tego sezonu. Z dobrych wiadomości - Mateusz Cholewiak i Mateusz Radecki zgłosili gotowość do gry i chcą za wszelką cenę pomóc Śląskowi utrzymać się w Ekstraklasie. O ile wystawienie Radeckiego może być zbyt dużym ryzykiem, to gra Cholewiaka z blokadą jest możliwa. Przypomnijmy, że skrzydłowy WKS-u zeszedł z boiska w ostatnim meczu ze skręconym stawem skokowym. To tylko pokazuje, że są w tej drużynie jeszcze ludzie z charakterem, którym nie brakuje woli walki. A tego właśnie potrzebujemy, dlatego do składu wrócił Mariusz Pawelec, który zaskoczył wszystkich bardzo pozytywnie swoją formą i postawą na boisku.
Kolejny pozytyw to z pewnością brak Igorsa Tarasovsa. Łotysz otrzymał żółtą kartkę w meczu z Górnikiem, która wyklucza go z gry w Krakowie. Oprócz tego jasny postulat wydała grupa Ultras Silesia, stanowczo zabraniając piłkarzowi występów w koszulce Śląska. Od tego, czy piłkarz pojawi się na boisku, uzależniają swój doping.
Żarty się skończyły. Widmo spadku jeszcze nigdy na przestrzeni ostatnich lat nie zajrzało tak głęboko w oczy wszystkim sympatykom Śląska. Czas odłożyć na bok inne sprawy i skupić się na nadchodzących meczach. Zostało pięć spotkań, aby odzyskać twarz w oczach kibiców. Pięć spotkań, które zaważą o losie klubu. Tu trzeba walczyć i nie odpuszczać, nieważne co się wydarzy. Tego wszyscy oczekujemy, my, jako ludzie z zielono-biało-czerwonymi sercami.