Kto na plus, kto na minus?
Dobrze, że już koniec. Odetchnąłem z ulgą, kiedy usłyszałem ostatni gwizdek sędziego Stefańskiego. Sezon 2018/2019 w wykonaniu Śląska był słaby? To bardzo delikatne określenie tego co widzieliśmy od lipca zeszłego roku. PRZYPOMINAMY O GŁOSOWANIU NA PIŁKARZA SEZONU! WIĘCEJ SZCZEGÓŁÓW TUTAJ.
Wrocławianie tradycyjnie ostatnie siedem kolejek spędzili w grupie walczącej o utrzymanie. Czwarty sezon z rzędu, a przecież miało być zupełnie inaczej. Wiekową kadrę zostawioną przez dyrektora sportowego Adama Matyska odmłodzono. Duet Tadeusz Pawłowski – Dariusz Sztylka pozyskał wyróżniających się zawodników z 1. ligi. I tak do Wrocławia zawitali Damian Gąska, Jakub Łabojko i Mateusz Radecki. Oprócz młodości postawiono na doświadczenie. Gwarantować je mieli Wojciech Golla i Łukasz Broź. Wspomniana dwójka miała również załatać dziury w obronie.
20 rozegranych w 2018 roku kolejek przyniosło jednak ogromne rozczarowanie. Ledwie 18 zdobytych punktów i pozycja tuż nad strefą spadkową. Efektem było grudniowe zwolnienie trenera Pawłowskiego. Legendę Śląska zastąpił Paweł Barylski. Na stołku pozostał do końca roku. 3 stycznia 2019 roku trenerem WKS-u został Vítezslav Lavicka. Czech zadanie miał proste. Uratować sezon, pozostać w elicie, a przy odrobinie szczęścia – załapać się do górnej ósemki. W realizacji tych celów pomóc miały zimowe wzmocnienia.
W styczniu we Wrocławiu nikt już nie mówił o budowaniu zespołu z myślą o przyszłości. Postawiono na doświadczenie na tu i teraz. Do stolicy Dolnego Śląska przybyli Krzysztof Mączyński i Lubambo Musonda. Niedawny reprezentant Polski miał zagwarantować spokój w środku pola, skrzydłowy rodem z Zambii wnieść przebojowość, szybkość i jakość. Jak wyszło?
Wyszło słabo. Musonda nie zaprezentował nic. Nawet szybkością nie wyróżniał się na tle przeciwników. Ledwie jedna asysta w 12 rozegranych spotkaniach to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. O Mączyńskim z okresu regularnych występów w kadrze możemy już raczej zapomnieć. Mimo wszystko wprowadził do środka boiska niezbędny spokój i boiskową mądrość, której jesienią w Śląsku brakowało.
To będzie bardzo trudne lato we Wrocławiu dla całego pionu sportowego. Mam taką nadzieję, ponieważ trener Lavicka wygląda na człowieka, który nie zadowoli się byle czym. Zielono-biało-czerwona szatnia już przeszła małe wietrzenie. Wiadomo, że w klubie nie zostaną: Tarasovs, Cotra, Augusto i Farshad. Rozczarował szczególnie ten ostatni. Jedno, znakomite przyjęcie piłki, to za mało na ekstraklasę.
W czerwcu kontrakty kończą się również Wrąblowi, Robakowi, Pawelcowi i Piechowi. Czy któryś z wymienionych zasługuje na przedłużenie kontraktu? Jakub Wrąbel dla własnego dobra powinien poszukać regularnych występów poza Wrocławiem. Arkadiusz Piech w poprzednim sezonie należał do wiodących postaci w zespole. W tym pozostał kulą u nogi z wysokimi zarobkami. Mariusz Pawelec to ikona Śląska po powrocie do ekstraklasy. Zawodnik, dla którego miejsce w klubie powinno być zawsze. Czy na to miejsce zasługuje Marcin Robak? Tak, jeśli obniżyłby żądania finansowe i pogodził z rolą zmiennika.
Dla kogo plus za miniony sezon?
Przed startem rozgrywek najmniejsze nadzieje pokładałem w Mateuszu Radeckim. Tymczasem zawodnik sprowadzony z Wigier Suwałki jest największym wygranym sezonu. A mam nieodparte wrażenie, że byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie problemy zdrowotne. Okazało się, że z powodzeniem może pełnić rolę najbardziej ofensywnie ustawionego, z trójki środkowych pomocników.
Mój minus wędruje do Piotra Celebana. Przez lata był podporą zespołu. Zawodnikiem nie do zmiany, który rozgrywał komplety minut. Ten sezon to piłkarski zjazd w wykonaniu byłego kapitana WKS-u. Na środku obrony nie przypominał siebie z poprzednich lat, przestawiony na bok nie dawał nic w ofensywie. W defensywie przydarzały się szkolne błędy w ustawieniu. Nadal potrafi jednak znaleźć się w polu karnym przeciwnika i strzelić ważną bramkę po stałym fragmencie gry. To jednak w mojej ocenie za mało by być ważną postacią w zespole o większych aspiracjach od Śląska Wrocław z sezonu 2018/2019.