Paluszek - dlaczego odszedł i za ile?
Aleksandrowi Paluszkowki wraz z końcem czerwca wygasa kontrakt ze Śląskiem i następnego dnia zacznie go obowiązywać nowa umowa z Górnikiem. Zabrzanie pozyskają więc wychowanka WKS-u na zasadzie wolnego transferu, ale czy przy Oporowskiej pozostaną z niczym?
Na szczęście nie, bo przepisy PZPN przewidują dokładnie taką sytuację jaka ma miejsce przy odejściu Paluszka. Śląsk w niego inwestował, szkoląc go od najmłodszych lat i mógłby czuć się pokrzywdzony, gdyby teraz nic na tym nie zarobił. Z pomocą przychodzi opłata w postaci ekwiwalentu, która stanowić ma rekompensatę dla klubu za poniesione koszty przy wyszkoleniu zawodnika.
Ekwiwalent wypłaca klub pozyskujący zawodnika, który nie ukończył 24 roku życia klubowi, w którym piłkarz ten szkolił się w wieku 12-21 lat. Dodatkowo – piłkarz musi być pozyskany bez sumy odstępnego, czyli tak jak Paluszek. Zapłata ekwiwalentu jest niezbędna, by Górnik mógł Paluszka zarejestrować jako swojego zawodnika. Ale jaka to będzie kwota?
Kluby muszą ustalić to między sobą, ale z pomocą przychodzą przepisy PZPN, które zawierają odpowiedni wzór na poprawne wyliczenie. Brana jest pod uwagę liczba lat spędzonych w klubie w danej kategorii wiekowej i poziom rozgrywkowy zespołu, do którego piłkarz przechodzi.
Sytuacja Paluszka wydaje się prosta, bo zawodnik ten prawdopodobnie przez całą swoją karierę zarejestrowany był tylko w Śląsku, a już na pewno od 12 roku życia, od którego należy się ekwiwalent. Według szacunkowych obliczeń, Śląskowi przysługiwać będzie około 50 tysięcy złotych.
Przy skale potencjału Paluszka jest to oczywiście kwota śmieszna i niezauważalna w budżecie transferowym. Gdyby doszło do transferu gotówkowego, wrocławianie za utalentowanego środkowego obrońcę, który jest w wieku młodzieżowca, mogliby zażądać kwotę kilkunastokrotnie wyższą. Jeśli portal transfermarkt.pl szacuje, że o 3 lata starszy od Paluszka Konrad Poprawa jest wart około 400 tysięcy złotych, to kapitan wicemistrzowskiej drużyny CLJ powinien kosztować co najmniej dwa, a może nawet trzy razy więcej.
Czy Śląsk mógł zrobić coś więcej, by zatrzymać jednego z najbardziej utalentowanych zawodników u siebie? WKS proponował Paluszkowi przedłużenie kontraktu na warunkach, które obrońca otrzymał w Zabrzu, ale to nie o pieniądze chodziło. Po pierwsze – zabrzanie dużo chętniej dają szansę młodym zawodnikom, a we Wrocławiu Paluszek do tej pory nie zadebiutował w pierwszej drużynie. Po drugie – tajemnicą poliszynela jest, że wkrótce na Oporowskiej ponownie zobaczymy Krzysztofa Paluszka, ojca Aleksandra. Podobno Paluszkowi juniorowi nie po drodze z tatą w jednym klubie…