Pierwszy dzień obozu bez taryfy ulgowej
Po pierwszym całym dniu zgrupowania w Słowenii zawodnicy Śląska zapewne nie będą mieć problemów z zaśnięciem. Trener Lavicka zaordynował swoim podopiecznym dwa treningi na boisku, a dodatkowo zajęcia na siłowni.
Zawodnicy z pewnością są jednak zadowoleni, że choć zgrupowanie odbywa się w górach, to nie muszą nabijać kilometrów po leśnych duktach. Zarówno na porannych, jak i popołudniowych zajęciach na boisku nie zabrakło ćwiczeń z piłkami. Na razie futbolówki nie pokopał za wiele Mateusz Cholewiak, który biegał tylko wokół boiska.
Ostro uwijają się także golkiperzy, którzy walczą o bluzę pierwszego bramkarza po Jakubie Słowiku i ćwiczą pod okiem Krzysztofa Osińskiego. Trener bramkarzy ma niespożytą energię – cały czas podpowiada, pokrzykuje, bije brawo po udanych interwencjach. Do ciężkiej pracy nie musi jednak nikogo namawiać, bo cała trójka golkiperów wie, że właśnie rozpoczęła się walka o miejsce w wyjściowym składzie na mecz z Wisłą.
Zgrupowanie to okres wytężonej pracy, nie tylko dla zawodników, ale także członków sztabu szkoleniowego. Asystenci trenera Lavicki pojawiają się na boisku już około 45 minut przed przyjściem zawodników – rozstawiają pachołki, tyczki, układają kamizelki, a przy okazji omawiają jeszcze raz plan treningu, by mieć pewność, że wszystko jest zapięte na ostatni guzik.
Popołudniowy trening był chyba najprzyjemniejszym – poza poobiednią drzemką – momentem dnia dla piłkarzy, bo podczas niego mogli nacieszyć się futbolówką przy nodze. Nawet rozgrzewka nie była standardowym bieganiem „na sucho” wokół boiska, ale z elementami poruszania się z piłką i żonglerką.
Punktem kulminacyjnym był podział zespołu na dwie grupy, które na swoich połowach ćwiczyły akcje ofensywne – rozegranie piłki, dośrodkowania i strzały – na jednej połowie piłka była centrowana z lewej flanki, a na drugiej z prawej. W gronie dorzucających znalazł się m.in. Piotr Celeban, a defensor popisywał się co chwilę dobrymi zagraniami, których jednak koledzy nie zawsze potrafili wykorzystać. - Musisz zrobić ruch w tę stronę – podpowiadał trener Łukasz Czajka. - Detale, detale decydują – wtórował mu trener Paweł Barylski. A wszystkiemu przypatrywał się przechodząc raz na jedną część murawy, raz na drugą, trener Lavicka. Nie ograniczał się jednak tylko do obserwacji – gdy wydało mu się, że Lubambo Musonda może nie zrozumieć w pełni wyjaśnień asystentów mówiących po polsku, szybko rzucił do pomocnika kilka słów w języku angielskim.
Widać było, że taka forma treningu sprawia zawodnikom dużą przyjemność, dawała także możliwość wykazania się bramkarzom. Choć kilkukrotnie nie musieli się zbytnio wysilać, bo nie zawsze celowniki były wyregulowane i nieczysto uderzona futbolówka przelatywała obok piłkołapu. Po końcowym gwizdku trenera Lavicki, większość graczy chciałaby zostać na boisku jeszcze nieco dłużej, ale trenerzy szybko ukracali te zapędy. Oni doskonale wiedzą, że przed ich podopiecznymi jeszcze kolejne dni obozu.
Obecność redakcji ŚLĄSKnetu na zgrupowaniu w Słowenii możliwa dzięki wsparciu czytelników (www.slowenia.slasknet.com), m.in. firmie Uniwer-Trans (www.uniwertrans.pl). Dziękujemy!