W oczekiwaniu na pierwszego gola
fot. Paweł Kot | skomentuj (8)
Zespół Śląska jest liderem ligi, a jednym z boiskowych liderów drużyny jest Przemysław Płacheta. Skrzydłowy jak na razie szturmem podbija murawy ekstraklasy, w Poznaniu notując kolejny dobry występ i pokazując, że przeskok z 1. ligi wcale nie musi być trudny.
- Cieszę się, że tak to wygląda, ale na pewno łatwo nie gra się przeciwko rywalom z ekstraklasy. W każdym meczu staram się dać najlepszą jakość i z tego jestem rozliczany. Pozostaje poprawić skuteczność i będzie dobrze – ocenia gracz WKS-u, który nadal czeka na premierowe trafienie w tym sezonie.
Dobrą okazję na to miał w 5 minucie meczu z Lechem, kiedy to po jego strzale piłka zatrzymała się na ręce Thomasa Rogne. - Uderzyłem w światło bramki i wydawało mi się, że mogło to zakończyć się golem, ale rywal zagrał ręką. Nie było bramki mojego autorstwa, ale Robert Pich wykorzystał rzut karny, więc dobrze się wszystko skończyło – wspomina.
Płacheta nie dotrwał do końcowego gwizdka w meczu w Poznaniu, podobnie jak we wcześniejszej potyczce w Warszawie. - Nie czułem, żeby brakowało mi sił, byłem gotowy na walkę przez 90 minut, ale to trener decyduje. Najlepiej widzi z boku, jak wyglądamy na murawie. Fizycznie jak na razie czuję się dobrze w każdym meczu – zapewnia.
O meczu z Lechem powoli trzeba już zapomnieć, a wrocławianie skupiają się na kolejnym przeciwniku. - Cracovia jest dobrym zespołem, ale jeśli tak jak w poprzednich spotkaniach pokażemy tę waleczność na boisku, to będziemy w stanie wygrać. Z takim nastawieniem wyjdziemy na murawę – chcemy pokonać „Pasy” – stwierdza
W meczu z podopiecznymi trenera Michała Probierza w zespole Śląska zabraknie jednak kapitana Krzysztofa Mączyńskiego. - Na pewno jest to duża strata, ale mamy szeroką kadrę i każdy na treningach pokazuje, że jest gotowy do tego, żeby wejść na boisko. Jestem przekonany, że piłkarz, który wybiegnie na murawę w sobotę dobrze go zastąpi – mówi Płacheta.