Pich: Nawet najlepsze serie się kiedyś kończą
Przegląd Sportowy | skomentuj (0)
Robert Pich jest jednym z liderów drużyny w tym sezonie – wystąpił we wszystkich dotychczasowych spotkaniach Śląska. Przed spotkaniem z Wisłą Płock z pomocnikiem rozmawiał Antoni Bugajski z „Przeglądu Sportowego”.
Słowak docenia klasę najbliższego rywala, ale wierzy w wygraną z „Nafciarzami”. - Świetnie punktują, jestem pod wrażeniem. Śląsk na początku sezonu spisywał się równie dobrze. Świadczy to tylko o tym, że w ekstraklasie każdego stać na serię zwycięstw i porażek. Nam ostatnio szło gorzej, ale wreszcie przełamaliśmy się. Wygraliśmy z Arką i byłoby super, gdybyśmy pokonali Wisłę Płock. Nawet najlepsze serie się kiedyś kończą i Nafciarze przed meczem we Wrocławiu powinni o tym pamiętać. Oni w tej chwili są silni mentalnie, jednak my też będziemy ekstra zmotywowani, bo gramy z drużyną, która przed tą kolejką była liderem.
Co ciekawe, Pichowi nie zapadł szczególnie w pamięć poprzedni mecz we Wrocławiu z Wisłą, w którym wrocławianie, mimo gry w przewadze, przegrali aż 0:3. - Nie pamiętam. Tych meczów jest tak dużo, jeden po drugim… (…) Gdybyśmy wtedy wygrali 3:0, również bym nie pamiętał. Nieważne, co było rok temu. Zamknięty rozdział.
Aktualnie Pich z 4 golami i 2 asystami przewodzi klasyfikacji kanadyjskiej w Śląsku, mimo że trener Lavicka często zmienia mu pozycję boiskową. Sezon rozpoczął na pozycji nr 10, ostatnio wrócił na pozycję skrzydłowego, zarówno na prawej, jak i lewej, stronie boiska. Szkoleniowiec WKS-u często mówił, że jest on uniwersalnym ofensywnym graczem, a sam zawodnik zapewnia, że w razie potrzeby byłby wstanie zagrać nawet jako napastnik.
- Nie miałbym problemu z występem na „dziewiątce”, w młodości grałem jako napastnik. Z tym, że było to ustawienie z dwójką w ataku i ten drugi był właśnie wysoki i mocny, przy nim dobrze się odnajdowałem. Teraz nasza gra ustawiona jest pod napastnika, który potrafi utrzymać się przy piłce. Gdy gramy pod presją i idzie do niego podanie, dzięki swoim warunkom fizycznym nie powinien tracić piłki. Ja z tymi długimi podaniami miałbym trudniejsze zadanie, ale gdybyśmy grali więcej krótkich i po ziemi, pewnie dawałbym radę.
Czy Pich powiększy swój dorobek w meczu z płocczanami przekonamy się w poniedziałek.