Raport z treningu (2019.11.13)
Listopadowa przerwa reprezentacyjna to ostatnia szansa dla ligowych trenerów na popracowanie nad mankamentami przed finiszem jesiennej części rozgrywek. Zespół Śląska rozpoczął przygotowania do spotkania z Wisłą Kraków, jednak Vitezslav Lavicka nie ma przed tym meczem komfortowej sytuacji.
Na środowych zajęciach szkoleniowiec nie miał do dyspozycji Przemysława Płachety (wyjazd na zgrupowanie kadry młodzieżowej), a także kontuzjowanego Mateusza Hołowni i pauzującego przez dłuższy czas Piotra Celebana. Indywidualnie trenowali natomiast Mateusz Radecki i Filip Marković. Dla nich ta przerwa jest zbawienna, bo jest szansa, że wrócą do pełni zdrowia na mecz z Wisłą.
Trenerzy zapowiadali, że zamierzają mocniej w tym okresie potrenować i rzeczywiście intensywność podczas zajęć na bocznym boisku przy ul. Oporowskiej była wysoka. Po krótkiej rozgrzewce zawodnicy podzielili się na dwie grupy, by na dwóch połowach ćwiczyć dośrodkowania i strzały. Z jednego skrzydła piłka zagrywana była górą, a z drugiego płasko. Szkoleniowcy szczególną uwagę przykładali do wysokiego tempa biegu pomiędzy poszczególnymi „stacjami” zajmowanymi przez zawodników. Nagrodą dla strzelca za zdobytą bramkę była możliwość biegu na kolejną pozycję na 70% szybkości, w przypadku pudła musiał przemieszczać się w tempie 90%. Trójka bramkarzy zwijała się jak w ukropie co chwilę próbując odbić futbolówkę i trzeba przyznać, że szło im całkiem nieźle, bo wiele strzałów nie zakończyło się wpadnięciem piki do siatki.
Po kilku seriach takich dośrodkowań i strzałów trener Lavicka podzielił piłkarzy na dwie drużyny (po 9 w polu), które rozegrały krótki mecz na zmniejszonym boisku. W trakcie walki, dochodziło do wymian między ekipami, a niestety przedwcześnie murawę opuścił Lubambo Musonda, który ucierpiał w jednym ze starć. Filigranowego pomocnika w strażackim uchwycie na plecy zarzucił sobie jeden z fizjoterapeutów i zniósł z murawy.
Mecz 2:1 wygrała teoretycznie silniejsza drużyna „czarnych”, a dwukrotnie do siatki trafił Krzysztof Mączyński. Szczególnie drugi gol był niezwykle efektowny – piłka po strzale z dystansu wpadła w samo okienko bramki. Dla „żółtych” trafienie zanotował Sebastian Bergier.
Podstawowy znak zapytania dla sztabu trenerskiego przed spotkaniem z „Białą Gwiazdą”, to kogo desygnować do środka pola w miejsce pauzującego za kartki Jakuba Łabojki. Naturalnym zastępcą wydaje się Diego Żivulić. Chorwat, mimo konieczności zakładania maski po złamaniu nosa, trenuje na pełnych obrotach i jest gotowy do gry.
Podczas najbliższego weekendu nie będzie rozgrywany dodatkowy sparing, kilku piłkarzy zasili jedynie drużynę rezerw, która w sobotę na Oporowskiej zagra z Piastem Żmigród.