Niezdobyta Twierdza Wrocław
Śląsk pozostaje jedyną niepokonaną na własnym stadionie drużyną w tym sezonie, po tym jak pokonał Wisłę Kraków 2:1. Bramki dla wrocławskiego klubu strzelali Wojciech Golla oraz Krzysztof Mączyński.
Mecz rozpoczął się bardzo obiecująco dla gospodarzy. Już w pierwszych sekundach fatalny błąd popełnił bramkarz Białej Gwiazdy, Michał Buchalik. Piłkę przed polem karnym przejął Michał Chrapek, ale nie zdecydował się na oddanie strzału w sytuacji sam na sam z bramkarzem i ostatecznie zmarnował okazję. Kilkadziesiąt sekund później w ładnej akcji indywidualnej zobaczyliśmy Roberta Picha, ale strzał Słowaka o centymetry minął słupek bramki Wisły. W odpowiedzi na bramkę Matusa Putnockiego ruszył Damian Pawłowski, któremu piłkę spod nóg wybił Wojciech Golla. Sędzia najpierw wskazał na rzut rożny, ale po chwili zdecydował się na weryfikację wideo i ostatecznie wskazał na jedenasty metr. Piłkę ustawił sobie kapitan Wisły, Jakub Błaszczykowski i pewnie wykorzystał rzut karny. W 22. minucie wydawało się, że Golla odkupił część win za utratę bramki, bo piłka po jego strzale wylądowała w siatce Buchalika, lecz sędzia asystent dopatrzył się spalonego. I podobnie jak poprzednio, Wisła odważniej zaatakowała, a świetnym strzałem z dystansu popisał się Vullnet Basha. Piłka jednak trafiła tylko w poprzeczkę.
Na strzał Albańczyka szybko odpowiedział Diego Żivulić, który w 28. minucie znalazł trochę wolnego miejsca przed polem karnym Wisły i zdecydował się oddać strzał. Buchalik wyciągnął się jednak jak struna i zdołał sparować to uderzenie na rzut rożny. Siedem minut później strzał zza pola karnego oddał Pich, ale również i tym razem nie trafił w bramkę. Kiedy wydawało się, że Śląsk będzie schodził do szatni przegrywając, w ostatniej minucie Golla po raz kolejny trafił do siatki. Tym razem żaden z arbitrów nie miał wątpliwości i bramka została uznana. Piłka po świetnie uderzonym przez Przemysława Płachetę rzucie rożnym znalazła stopera Śląska w polu karnym, a temu wystarczyło dołożyć głowę i wyrównać stan meczu. Do przerwy na tablicy widniał więc wynik 1:1.
Druga połowa zaczęła się bardzo spokojnie. Żadna ze stron przez kilka dobrych minut nie potrafiła stworzyć zagrożenia bramkowego. Dopiero w 57. minucie po niezłej wrzutce Dino Stigleca piłkę do własnej siatki mógł wpakować Maciej Sadlok, ale dobrym refleksem popisał się Buchalik. Dziesięć minut później strzału z dystansu spróbował Krzysztof Mączyński, ale również i on nie miał dobrze ustawionego celownika. W 77. minucie jednak w końcu udało się zdobyć bramkę. Akcję przed polem karnym rozpoczął wprowadzony po przerwie Mateusz Cholewiak, który zagrał dobrą piłkę do Stigleca. Ten przytomnie wycofał futbolówkę do Płachety, ale młodzieżowiec Śląska nie był w stanie czysto trafić w piłkę. Niemałe zamieszanie w szesnastce wykorzystał Mączyński, który potężnym strzałem trafił do bramki Buchalika.
Jeszcze przed końcem meczu Śląsk mógł podwyższyć prowadzenie. W 88. minucie świetnym podaniem do Kamila Dankowskiego popisał się Israel Puerto. Prawy obrońca, zastępujący w tym spotkaniu kontuzjowanego Łukasza Brozia zagrał bardzo dobrą piłkę wzdłuż bramki. Tam o futbolówkę powalczył świeżo wprowadzony na boisko Piotr Samiec-Talar, ale jedyne, co był w stanie zrobić, to wycofać ją do Picha. Słowak jednak po raz kolejny fatalnie przestrzelił. Gospodarze nie strzelili więc trzeciej bramki i skromnie, aczkolwiek w pełni zasłużenie wygrywają z Wisłą Kraków.
Śląsk Wrocław – Wisła Kraków 2:1 (1:1)
Golla 45’, Mączyński 79’ - Błaszczykowski 9’ (k.)
Żółte kartki: Mączyński
Śląsk: Putnocky – Dankowski, Puerto, Golla, Stiglec – Żivulić, Mączyński, Pich, Chrapek (90+2’ Gąska), Płacheta (84’ Samiec-Talar) – Exposito (75’ Cholewiak)
Wisła: Buchalik – Niepsuj (46’ Burliga), Wasilewski, Klemenz, Sadlok – Pawłowski (75’ Savicevic), Basha, Błaszczykowski, Jean Carlos, Boguski – Brożek (69’ Buksa)
Sędziował: Daniel Stefański