InStat prawdę ci powie? Odc. 16
Rewanżową rundę sezonu zasadniczego ekstraklasy Śląsk Wrocław rozpoczął od skromnego zwycięstwa nad Wisłą Kraków. Tym samym pozostaje jedyną niepokonaną na własnym terenie drużyną w tym sezonie. Zapraszamy na statystyczne podsumowanie tego meczu, w którym jak zawsze z pomocą przyszły nam raporty dostarczone przez InStat.
Mimo mało przekonującego wyniku i szybkiej straty gola, mecz miał wygląd typowego must win dla Śląska. W końcu do Wrocławia przyjechała zdecydowanie najgorsza drużyna tego sezonu, co potwierdziło się również w tym spotkaniu. Dla Wisły każdy tydzień to nowa walka o przetrwanie, lecz za lojalnością Błaszczykowskiego i ambicją Wasilewskiego musi jeszcze iść piłkarska jakość, której, niestety, bardzo brakuje. Śląsk wypunktował słabego rywala perfekcyjnie, choć powinien odnieść zdecydowanie wyższe zwycięstwo.
Najskuteczniejszy obcokrajowiec
W tym sezonie na najwyższy szczebel podium w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników Śląska pochodzących z zagranicy wskoczył Robert Pich. Z pięcioma bramkami zdobytymi od początku rozgrywek jest też najlepszym strzelcem WKS-u w obecnej kampanii. Ciężko mieć do niego pretensje o poziom, jaki prezentuje na boisku i jego zaangażowanie. Po meczu z Wisłą można się jednak przyczepić do skuteczności.
Pich oddał w tym meczu pięć strzałów, z czego tylko jeden celny. Dwa razy zmarnował doskonałe sytuacje – raz na samym początku spotkania, kiedy zakręcił Wasylem jak juniorem, po czym nie trafił w bramkę. I drugi raz, w ostatnich minutach spotkania, gdy dostał piłkę wyłożoną jak na tacy i wystarczyło zapytać Buchalika, z którego rogu chciałby wyciągnąć futbolówkę z siatki.
Poza skutecznością Pich rozegrał naprawdę solidne spotkanie. Wybiegał je, będąc jednym z sześciu zawodników, którzy przebiegli ponad dziesięć kilometrów. Brał udział w największej liczbie pojedynków z rywalami (20), wygrywając ponad połowę z nich. Mecz zakończył z 79% skutecznością podań. Szkoda, że nie potrafił tego udokumentować bramką, która na pewno ułatwiłaby kolegom zadanie.
Nie taki Danek zły, jak go malują
Z usług Kamila Dankowskiego częściej w tym sezonie korzystano w trzecioligowych rezerwach, niż w ekstraklasie. W drużynie trenera Jawnego nie był zawodnikiem, który bardzo by się wyróżniał. Sytuacja zdrowotna Łukasza Brozia zmusiła jednak sztab Lavicki, aby spróbować wariantu z Dankowskim na prawej obronie.
Wątpię, że występ Dankowskiego można rozpatrywać w kategorii otrzymanej szansy – w końcu nie za bardzo były inne alternatywy. Mimo wszystko nie był to zły mecz w jego wykonaniu. Kamil na pewno był bardzo zdeterminowany, aby pokazać się z najlepszej możliwej strony. Drugi najdłuższy dystans, jaki udało mu się wykręcić (10,63 kilometra, zaraz po Michale Chrapku) tylko to udowadnia. A piłkarsko? Na pewno najbardziej zapadł nam w pamięć celny strzał z rzutu wolnego. No i ta nieszczęsna akcja w końcówce, kiedy po świetnym podaniu Puerto Dankowski znalazł sobie sporo miejsca i wyłożył piłkę jak na tacy młodemu Samcowi-Talarowi. Mimo to, statystyki są dla niego bardziej brutalne. Zaledwie 73% celnych podań to drugi najgorszy (po Exposito) wynik w drużynie. Podobnie procent wygranych pojedynków (43%), choć w tym elemencie, poza Hiszpanem, gorsi od Kamila byli też Płacheta i Mączyński.
Mimo regularnej gry w trzeciej lidze, widać gołym okiem, że Dankowskiemu brakuje ogrania na wyższym poziomie. Stąd sporo zepsutych podań, wrzutek i nie zawsze dobre zachowania w defensywie. Ale Danek z meczu z Wisłą to nie był psuja, który zaniżał poziom całego zespołu. Widać, że w kryzysowych sytuacjach wciąż można na nim polegać.
Ludziom się podobał
Po meczu sporo osób pod niebiosa wychwalało Diego Żivulicia i jego występ w środku pola. Podobno nawet nie było widać braku Łabojki. Podobno środek pola był z nim zabezpieczony jeszcze lepiej. Mnie osobiście ten występ nie przekonał. Brakowało mi z jego strony mobilności i lepszej asekuracji stoperów (akcja, po której podyktowany został rzut karny dla Wisły, mogła być skasowana już w okolicy linii środkowej, gdyby Żivulić był lepiej ustawiony i nie poślizgnął się). Przede wszystkim brakowało mi jednak wzięcia troszkę większej odpowiedzialności za grę. Zbyt wiele podań Chorwat adresował do tyłu, nawet w niewymuszonych sytuacjach. I nie był to pierwszy raz.
Żivulić nie przekonał mnie ani w meczu z Widzewem, ani z Rakowem, ani teraz – z Wisłą. I cieszę się, że panowie z InStatu mają podobne odczucia do moich. Wprawdzie jedynie Exposito (po raz kolejny i w pełni zasłużenie) dostał bardzo niską ocenę, lecz wynik 255 Żivulicia to drugi najgorszy wśród piłkarzy Śląska, którzy ten mecz zaczęli w wyjściowym składzie.
Zacznijmy od mobilności, o której wspomniałem na początku – 9,65 przebiegniętych kilometrów to wynik gorszy od jednego ze stoperów (Puerto) i tylko nieznacznie lepszy od drugiego z nich. To też prawie kilometr mniej, niż przebiegł Mączyński (10,46 km). Piłkarsko Diego się obroni – fantastyczny strzał z dystansu to jedyna jego próba w tym meczu. 89% celnych podań robi wrażenie (najlepszy wynik w drużynie), ale niewiele z nich było podaniami, dzięki którym Śląsk zyskiwał teren. Boli natomiast statystyka, w której Żivulić miał brylować. Zaledwie 47% wygranych pojedynków to kiepski wynik. W dodatku chłop taki jak on wygrał zaledwie cztery z jedenastu starć w powietrzu. Słabo. A mówili, że prędzej zagryzie, niż pozwoli przejść rywalowi...
Dobry moment, żeby pokazać siłę
Piłkarze Śląska mogą cieszyć się ze zdobycia trzech punktów, ale kibiców na pewno troszkę boli fakt, że ich ulubieńcy nie pokazali w tym meczu prawdziwej dominacji nad słabiutkim rywalem. Wisła była gorsza niemalże w każdym elemencie gry, począwszy od celności podań, przez liczbę strat, przejęć piłki i konstruowanych ataków, na oddanych strzałach kończąc. Takiego przeciwnika należy wypunktować tak, jak to zrobiła Legia przy Łazienkowskiej. Śląsk mógł w ten sposób dobrze nakręcić się na kolejne tygodnie, lecz zmarnował tę szansę. A szkoda, bo teraz przed wrocławianami zdecydowanie trudniejsi rywale. I mam wątpliwości, czy tak minimalistyczna gra wystarczy do odnoszenia kolejnych zwycięstw.
Poniżej prezentujemy InStat Index wszystkich zawodników Śląska, w kolejności od najwyższego do najniższego. Wartość ta w skrócie opisuje, jak dobrze ze swoich boiskowych zadań wywiązali się poszczególni piłkarze.