Putnocky: Legia jest faworytem
Bramkarz Śląska Wrocław był gościem podczas konferencji prasowej przed meczem Śląsk Wrocław - Legia Warszawa.
Grałeś 11 razy przeciwko Legii, ale tylko odniosłeś jedno zwycięstwo - 3:0 w barwach Lecha. Zwracasz uwagę na takie rzeczy?
Wiem, że ta statystyka nie jest dla mnie dobra, ale nie koncentruję się na statystykach, tylko patrzę w przyszłość. Skupiam się na tym najbliższym meczu, chcemy go wygrać i utrzymać dobrą serię.
Wiadomo, że dla Lecha mecze z Legią są szczególne. Widzisz podobną mobilizację we Wrocławiu?
Jest podobna mobilizacja, ale gdy byłem w Ruchu, to też było podobnie. Każdy zespół chyba trochę inaczej podchodzi do meczów z Legią. Motywacja wewnętrzna jest większa - nikomu nie trzeba mówić przeciwko komu się gra i mentalnie się jest nastawionym, że trzeba zagrać na maksa.
Dużo kibiców zasiądzie na trybunach. Czy to pomaga?
Gdy jest dobra atmosfera, to adrenalina się podnosi i lepiej się gra zawodnikom. Grałem już mecze, gdy było kilkadziesiąt tysięcy kibiców i to nie jest dla mnie nowość, czy powód do stresu. Podchodzę do tego spokojnie. Cieszę się, że jest takie zainteresowanie kibiców i mam nadzieję, że będzie ich jak najwięcej na stadionie.
Jakoś specjalnie przygotowujecie się to tego meczu?
Przygotowujemy się tak, jak do wszystkich meczów, chociaż na pewno w głowie mamy to, że trzeba będzie w defensywie wykazać się bardziej, niż w niektórych meczach, bo Legia ma silną ofensywę.
Czy ten mecz będzie pewnego rodzaju sprawdzianem na co stać w tym sezonie Śląsk?
Sezon jest długi. Te najbliższe mecze nie będą decydujące. Jesteśmy na dobrej drodze do pierwszej ósemki i później się okaże na co nas będzie stać. Nie chcę oceniać tego w tym momencie.
Śląsk jest liderem, gra u siebie i ma serię 5 wygranych meczów. Czy można powiedzieć, że jesteście faworytem tego meczu?
Na papierze na pewno Legia jest faworytem. Podchodzimy do nich z respektem, ale boisko zweryfikuje, kto będzie w lepszej dyspozycji. Na pewno jesteśmy dobrze przygotowani, mamy dobrą serię, którą chcemy podtrzymać. Nie uważam, że Śląsk jest faworytem - wiemy, że Legia jest zespołem bardzo doświadczonym, ale też nie skupiamy się na tym. Koncentrujemy się na sobie i zobaczymy, co mecz pokaże.
Jarosław Niezgoda zdobywa ostatnio sporo bramek. Analizujesz jakoś szczególnie jego grę?
Wiem, że to jest dobry napastnik - dobrze się ustawia, umie zachować spokój w uderzeniach czy podbramkowych sytuacjach. Nie tylko ja, ale całą drużyna będziemy starali się dobrze grać w defensywie, żeby nie dać sobie strzelić bramki. Specjalnie jakoś się nie obawiamy akurat, że on zdobędzie gola. Jeśli jest dobra drużyna, to każdy może zdobyć gola - napastnik, obrońca. Nie analizowałem jakoś specjalnie gry Niezgody, bo nigdy nie skupiam się na jednym zawodniku. Oczywiście patrzę - ten ma dobry strzał, ten dobrze uderza głową, ale nie analizuję dogłębnie konkretnych sytuacji i zachowań piłkarzy.
W każdym meczu we Wrocławiu Śląsk stracił gola. Analizowaliście z czego to wynika?
Analizujemy każdą straconą bramkę. Tak akurat się złożyło, że tracimy gole u siebie, ale najważniejsze co się dzieje po takiej sytuacji, jak reagujemy. Wydaje mi się, że reagujemy bardzo dobrze, już parę razy odwróciliśmy wynik i to jest bardzo ważne.
Brak Krzysztofa Mączyńskiego i Michała Chrapka to duża strata?
Na pewno jest to duża strata, ale trenerzy przygotują kolejnych zawodników. Każdy czeka na swoją szansę i chłopacy wiedzą, że muszą dać z siebie wszystko, żeby w tym meczu zdobyć jakieś punkty. Myślę, że damy radę.
Udało się w Gliwicach zachować czyste konto, choć było w tym sporo szczęścia. Mecze na zero z tyłu mają znaczenie?
Wojtek Golla bardzo dobrze bronił w tym meczu (śmiech) i dzięki temu dostałem bardzo dobre statystyki [Najwyższy wynik InStat Index w sezonie - dop. red.]. Na pewno to buduje pewność siebie, nie tylko mnie, ale także całego zespołu. To też wzbudza respekt u rywali, gdy przeciwnik nie traci dużo bramek. Rośnie pewność siebie i to jest na pewno pozytywne. Dawno takiego meczu nie zagrałem, jak w Gliwicach. W szatni sobie też powiedzieliśmy, że pierwsza połowa nie była dobra, w drugiej graliśmy zupełnie inaczej.