Pokazać siłę Twierdzy Wrocław
Hit kolejki we Wrocławiu! Wicemistrz Polski przyjeżdża do twierdzy lidera we Wrocławiu, aby przy akompaniamencie ponad 30 tysięcy fanów, którzy planują wybrać się na stadion zmierzyć się ze Śląskiem. Kibice odliczają już godziny do jednego z najbardziej emocjonujących meczów na Stadionie Miejskim w tym roku.
Pięć wygranych meczów z rzędu, w których bilans bramkowy wynosi 11:3 i do tego pozycja lidera tabeli ekstraklasy – taki obraz WKS-u przed meczem z Legią może napawać dumą. Podopieczni trenera Lavicki w ostatnich miesiącach powrócili do formy z początku sezonu i znów ukazują walory, za które chwaliliśmy wtedy całą drużynę. Jednak mimo dobrej passy kłopotów przed meczem z Legią nie brakuje. Na to spotkanie wykartkował się między innymi nasz kapitan Krzysztof Mączyński, który ostatnio był liderem na boisku i na pewno imponował formą. Oprócz niego z tego samego powodu zabraknie Michała Chrapka, dla którego żółta kartka w meczu z Piastem była czwartą w tym sezonie. Wynika z tego, że sztab szkoleniowy Śląska znowu musi dokonywać zmian w najbardziej newralgicznej i najlepiej ostatnio funkcjonującej formacji, jaką jest środek pomocy. Może to być szansa dla Gąski, który odstawiony na boczny tor nie znajduje uznania w oczach czeskiego szkoleniowca. Wybór następców na ten mecz dla wyżej wymienionych zawodników może się okazać kluczowy w starciu z ofensywną siłą Legii.
Stołeczny klub przejedzie do Wrocławia zmotywowany i w pełni nastawiony na zwycięstwo. Co by nie mówić to Legia jest faworytem niedzielnego meczu i wiedzą to nawet zawodnicy Śląska.
- Podchodzimy do nich z respektem, ale boisko zweryfikuje, kto będzie w lepszej dyspozycji. Na pewno jesteśmy dobrze przygotowani, mamy dobrą serię, którą chcemy podtrzymać. Nie uważam, że Śląsk jest faworytem - wiemy, że Legia jest zespołem bardzo doświadczonym, ale też nie skupiamy się na tym. Koncentrujemy się na sobie i zobaczymy, co mecz pokaże – mówi na przedmeczowej konferencji Matuš Putnocky. Słowak zna atmosferę wielkich meczów w Polsce po występach w Ruchu i Lechu, co na pewno da mu przewagę mentalną nad innymi. Bramkarz wrocławian ma nad czym myśleć, gdyż będzie musiał znaleźć sposób na zatrzymanie Jarosława Niezgody. Młody napastnik jest w tym momencie najskuteczniejszym Polakiem w lidze. Z dorobkiem 11 bramek zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców obok Gytkjaera z Lecha. Po uporaniu się z licznymi kontuzjami Niezgoda wrócił do formy, czego potwierdzeniem są 4 ligowe mecze z rzędu z golem. Serię tą może zakończyć nasze najlepsze defensywne trio, czyli para Golla – Puerto oraz Putnocky w bramce.
Martwić przed tym meczem może bilans meczów bezpośrednich między Śląskiem i Legią. Wrocławianie w całej historii pojedynków wygrywali zaledwie 17 razy na 82 ligowe spotkania. Ostatnie zwycięstwo WKS-u miało miejsce we wrześniu 2017, gdy Legię trenował jeszcze Jacek Magiera, bramki dla Śląska zdobywał Marcin Robak, a na boisku meldowali się tacy zawodnicy jak Kamil Vacek, Dragoljub Srnic czy Daniel Łuczak. Śląsk we Wrocławiu wtedy wygrał to spotkanie 2:1, a bramkę dla gości strzelił Jarosław Niezgoda. Zaledwie kilku zawodników, którzy występowali w tamtym meczu w obu drużynach, zobaczymy w niedzielnym spotkaniu.
Z pewnością temperatura na trybunach Stadionu Miejskiego będzie bardzo wysoka. Oprócz licznej ilości wrocławian, którzy wybierają się na ten mecz, delegacja z Warszawy nie pozostanie im dłużna. Legioniści mają zapełnić cały przeznaczony dla nich sektor gości, co oznacza, że pojawią się w składzie 3400 osób. Radzimy spieszyć się do kas! Biletów nie zostało zbyt wiele, a szkoda by było przegapić takie widowisko. Wszyscy na Śląsk!