Grodzicki: Szatnia była jak rodzina

30.12.2019 (14:30) | autor : Marcin Polański | skomentuj (3)

Na Oporowskiej spędził 2,5 roku, zdobywając w tym czasie ze Śląskiem Superpuchar Polski i 3. miejsce w ekstraklasie. Rafał Grodzicki aktualnie jest grającym asystentem trenera w Motorze Lublin i mimo dużej odległości dzielącej to miasto z Dolnym Śląskiem, zdecydował się przyjechać na charytatywny turniej do Brzegu Dolnego. Zapraszamy na rozmowę z obrońcą o niedawnej historii WKS-u oraz teraźniejszości.



 

Zasługujesz na uznanie, bo mimo konieczności pokonania długiej trasy przyjechałeś na turniej.
Miałem propozycję udziału już rok temu, ale nie skorzystałem, bo już miałem plany na tamten czas. Teraz akurat się wszystko zgrało idealnie, a gdy dowiedziałem się, że będę reprezentował barwy Śląska Wrocław, to już w ogóle świetna sprawa.
Mega przyjemne jest to, że można spotkać się z chłopakami, z którymi grałem w WKS-ie, czy spotykaliśmy się na polskich boiskach. Najważniejszy jest jednak cel charytatywny. Wiadomo, że widownię przyciągają znane nazwiska i im takich więcej, tym szansa na zebranie większych środków. Choć akurat pewnie ja magnesem wielkim nie jestem (śmiech), ale gdy zbierzemy się wszyscy razem, to jest siła.

Występujesz w zespole Śląska Wrocław. Jak wspominasz czas spędzony w klubie z Oporowskiej?
Mega. Byłem zawodnikiem Śląska 2,5 roku i trafiłem na końcówkę złotych czasów drużyny, gdy co roku walczyła drużyna o wysokie miejsca. Byłem już nie w sezonie mistrzowskim, ale zdobyliśmy Superpuchar Polski, zajęliśmy też 3. miejsce w ekstraklasie. Wspomnienia są jak najbardziej pozytywne. Przewinęło się przez szatnię mnóstwo świetnych osób. Znakomici piłkarze, jak Marian Kelemen, Sebastian Mila, Przemek Kaźmierczak. Dla mnie to był świetny czas. Do dzisiaj mam bardzo dużo znajomych we Wrocławiu, nawet zastanawiałem się nad tym czy nie osiąść na stałe w stolicy Dolnego Śląska. To wspaniałe, piękne miasto, a najbardziej mi zaimponowali ludzie w nim mieszkający. Ludzie, którzy są otwarci, nie zaglądają sąsiadowi przed okno i do kieszeni. Wrocławianie to sympatyczni, mili ludzie i z miłą chęcią przyjeżdżam zawsze w odwiedziny.

Patrząc z perspektywy czasu, co było fundamentem sukcesów klubu w tamtych latach?
Można powiedzieć o kilku kwestiach. Zacznę od jakości piłkarzy. Śląsk miał na wielu pozycjach jak na polskie realia świetnych zawodników – wspominałem o Sebastianie Mili, Przemku Kaźmierczaku, Marianie Kelemenie, ale też byli Tomek Jodłowiec, Waldek Sobota, można by wymieniać kolejnych. Drugą sprawa to atmosfera. Szatnia była jak rodzina. Potrafiliśmy spontanicznie wychodzić sobie na obiad prawie całą drużyną. Widać było, że mogliśmy skoczyć za siebie w ogień. Oczywiście były czasem sytuacje na noże, gdzie trzeba było wyjaśnić sobie pewne kwestie, ale to pozostawało w szatni. Dzięki tej atmosferze trzy lata z rzędu udawało się wywalczyć medale. Nie można też zapomnieć o trenerze Oreście Lenczyku, który potrafił odpowiednio wykorzystać umiejętności zawodników, dodając do tego odpowiednią taktykę i przygotowanie fizyczne.

Pojawiają się jednak głosy, że w pewnym momencie piłkarze bardziej niż dla trenera, grali dla siebie.
Jeśli mowa o końcówce sezonu mistrzowskiego, to nie będę się wypowiadać, bo mnie wtedy w klubie jeszcze nie było. Dużo wiem o tym czasie, natomiast, to nie jest tak, że zawodnicy grają dla trenera, czy dla kogoś. Zawsze gra się dla siebie. Nie znam nikogo, kto wychodzi na boisko i chce przegrać. Ta drużyna miała różne problemy, ale też nigdy się nie dowiemy, czy to nie był pewien plan trenera Lenczyka. Finalnie drużyna była mega zmobilizowana, wygrywała i wywalczyła mistrzostwo.

Na Oporowskiej nadal są Piotrek Celeban i Mariusz Pawelec. Nie zazdrościsz trochę, że są nadal na poziomie ekstraklasy?
Nie zazdroszczę i mogę serdecznie pogratulować, że są na tym poziomie. Po pierwsze to zawodnicy, którzy jednak są nieco młodsi ode mnie. Po drugie wiem ile ich to kosztuje. To są niesamowici pracusie, w każdy treningu dawali maksa z siebie. Z Mariuszem mam cały czas kontakt i życzę mu jak najlepiej. To jest fantastyczny człowiek, który pomógł wielu osobom, choć się tym nie chwali. Życzę mu, żeby grał jeszcze wiele lat w ekstraklasie.
Ja już coraz mniej pojawiam się na boisku i staram się przejść na drugą stronę barykady, próbując swoich sił jako trener. Jestem grającym asystentem trenera w Motorze Lublin, drużynie której kibice są zaprzyjaźnieni z fanami Śląska. Robimy wszystko, żeby Motor podnieść ligę wyżej. Póki zdrowie pozwoli na pewno będę chciał jeszcze trochę przebywać na boisku, pograć i pomóc swoim doświadczeniem drużynie. Niektórzy młodzi zawodnicy mogą się jeszcze czegoś ode mnie nauczyć, a powoli chcę coraz bardziej wchodzić w rolę trenera i pomagać pierwszemu szkoleniowcowi.

Spoglądając z dystansu na swoją karierę, jaką największą różnicę wskazałbyś porównując okres gdy wchodziłeś do profesjonalnej piłki, a teraźniejszymi czasami?
Różni się na pewno tym, że polski młody piłkarz jest bardziej świadomy tego co robi, jak musi podejść do swojego zawodu i stara się wszystko profesjonalnie obudować wokół siebie. Choć czasami te oczekiwania są na takim poziomie, że nie wszyscy mogą mentalnie pewien etap przeskoczyć. Ostatnie 2 lata spędziłem w 1. lidze w Stali Mielec i uważam, że klubu z ekstraklasy za mało czerpią z zawodników z 1. i 2. ligi. Są tam piłkarze, którzy nie są gorsi od obcokrajowców, których ściągamy. Tylko, że transfer Polaka wiąże się ze sporym kosztem i tu tkwi problem. Taniej jest ściągnąć Czecha, Słowaka, Hiszpana, Brazylijczyka, niż zainwestować i poczekać aż rozwinie się młody Polak z niższych lig. A widać, że to się opłaca, bo transfery młodych Polaków do zagranicznych lig pokazują, że wyjeżdżają i grają z powodzeniem. Także jest u nas młodzież z potencjałem i dobre szkolenie. Z drugiej strony wszyscy utalentowani gracze szybko wyjeżdżają zagranicę, co drenuje ligę i spada jej jakość.

Na koniec prośba o kilka słów do kibiców Śląska. Co chciałbyś im przekazać?
Cały czas trzymam kciuki za Śląsk i śledzę co się dzieje z klubem z Oporowskiej. Chciałbym, żeby w tym sezonie WKS znalazł się znów na pudle. To byłoby świetne dla tych wspaniałych kibiców, dla tego miasta, żeby ten piękny stadion wypełniał się w każdym spotkaniu. Kibicom mogę powiedzieć, żeby pamiętali, że Śląsk ich potrzebuje na każdym meczu. Bez względu na to czy jest mecz z ostatnim w tabeli czy liderem, to piłkarze potrzebują wsparcia i żeby o tym nie zapominali.



>> NOWSZY
<< STARSZY
KOMENTARZE
~ryba piła (2019-12-30 18:48:52)
W "dawnych czasach" "starzy" decydowali praktycznie o wszystkim a w szczególności, czy im się chce, czy nie i jaki trener ma trenować - trzy, cztery mecze w łeb i już trenera nie było! Dzisiaj są czasy, gdzie każdy przyjeżdża do klubu potrenuje, zregeneruje się, sprawdzi konto na telefonie i zawija się do domu. Jeśli trener potrafi poukładać (po warunkiem, że dane mu było mieć wpływ na transfery) klocki to maszyna chodzi i tyle! Musi obserwować każdego z osobna, czy któryś mu piachu w tryby nie sypie. "Rodzinna atmosfera" to dzisiaj odległy świat bajki - każdy grabi na siebie - jest tylko i aż jedno spostrzeżenie - jak trener wskaże kierunek i wszyscy grabią do siebie, ale w jedną stronę to taki zespół będzie grał - vide Śląsk, czy Pogoń, lub Cracovia. Natomiast jeśli każdy grabi do siebie a liście zbiera się na różne sterty, stwierdzając jednocześnie, "że przecież się staramy i pracujemy" - jak np za Pawłowskiego - to wyników nigdy nie będzie, bo wystarczy lekki podmuch (np zawirowanie z kasą, co w Śląsku bywało często) i cała robota w pi.. Czasy chłopaków z jednego podwórka grających razem dawno już się skończyły, więc nie ma co się dziwić, że jak jest w kadrze dwudziestu paru ludzi i każdy z innego środowiska to większość do siebie miłością nie pała. A i wszechobecne aparaty cykające zdjęcia za węgła grajkowi co pięć minut zagrał w pierwszej jedenastce, też nauczyły chłopakó aby siedzieć w domu a nie integrować się choćby po wygranym meczu na browarze.
~Mongoloid (2019-12-30 17:51:45)
Dzięki za ten wywiad! Dobra robota!
~Irek (2019-12-30 16:28:24)
Za Celebana i Mączynskiego nie bedzie rodzinnie
Zawsze są i będą zgrzyty
DODAJ KOMENTARZ
Czy wiesz, że wszystkie nowo dodane komentarze muszą zostać zaakceptowane przez redakcję.

Nie chcesz czekać? Zarejestruj się na forum kibiców ¦ląska Wrocław a następnie podczas dodawania komentarza podaj swój login i hasło.

Koniecznie przepisz tekst z obrazka!
Nick*:
Hasło:
Adres e-mail:
Treść komentarza*:
* - pola wymagane




Ekstraklasa

Nazwa Mecze Punkty Bramki
1. Jagiellonia Białystok 31 56 70-44
2. Śląsk Wrocław 31 54 42-30
3. Lech Poznań 31 52 44-36
4. Pogoń Szczecin 31 51 57-36
5. Górnik Zabrze 31 51 43-38
6. Legia Warszawa 31 50 46-37
7. Raków Częstochowa 31 49 51-34
8. Widzew Łódź 31 42 40-41
9. Stal Mielec 31 41 39-44
10. Zagłębie Lubin 31 41 37-46
11. Piast Gliwice 31 39 33-33
12. Radomiak Radom 31 38 39-51
13. Warta Poznań 31 37 33-38
14. Cracovia 31 36 43-40
15. Puszcza Niepołomice 31 33 36-48
16. Korona Kielce 31 32 36-40
17. Ruch Chorzów 31 26 36-53
18. Łódzki KS 31 21 30-66

III liga 2023/2024, grupa: III

Nazwa Mecze Punkty Bramki
1. Rekord Bielsko-Biała 28 61 68-31
2. Śląsk II Wrocław 28 60 61-27
3. MKS Kluczbork 28 55 48-29
4. Górnik Polkowice 28 43 44-41
5. Pniówek Pawłowice Śląskie 28 41 46-44
6. KS Stilon Gorzów Wielkopolski 28 40 41-35
7. Górnik II Zabrze 28 40 46-42
8. Karkonosze Jelenia Góra 28 39 36-40
9. LKS Goczałkowice Zdrój 28 38 39-31
10. Ślęza Wrocław 28 38 53-51
11. Lechia Zielona Góra 28 37 42-47
12. Carina Gubin 28 34 39-48
13. Warta Gorzów Wielkopolski 28 31 34-51
14. Odra Bytom Odrzański 28 30 33-38
15. Unia Turza Śląska 28 30 39-50
16. Gwarek Tarnowskie Góry 28 29 35-45
17. Raków II Częstochowa 28 26 38-57
18. LZS Starowice Dolne 28 17 30-65