Powrót Łyszczarza coraz bliższy
Niedługo minie 5 miesięcy od pechowej kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych przez Adriana Łyszczarza. Rehabilitacja młodego gracza przebiega zgodnie z planem i jest duża szansa, że jeszcze w tym sezonie powróci na boisko. - Jeszcze trochę i będę normalnie trenować z zespołem – cieszy się pomocnik.
Kontuzja Łyszczarzowi przydarzyła się w feralnym momencie – na początku sezonu był jednym z młodzieżowców, którzy pojawiali się w meczach ekstraklasy, obok Przemysława Płachety i Mateusza Hołowni.
Po zabiegu rozpoczęła się żmudna rehabilitacja, która oznaczała konieczność dużych zmian w codziennym życiu piłkarza. - Pierwsze dni i tygodnie były bardzo ciężkie. Na szczęście mam blisko siebie rodzinę i super dziewczynę, która bardzo dużo mi pomaga. Zwolniła się z pracy w Krakowie i przeprowadziła tutaj, żeby mi pomóc, za co jestem jej ogromnie wdzięczny. Przez pierwsze dwa miesiące mieszkaliśmy u rodziców i jakoś przebrnąłem przez ten czas – wspomina.
Z dochodzącym do zdrowia graczem rozmawiamy na Oporowskiej, po tym gdy na bocznym boisku biegał przyglądając się normalnie trenującym kolegom z drużyny. I choć nie mógł brać udziału z w zajęciach, to widać było, że ta bliskość ćwiczącej drużyny sprawiała mu dużą radość. - Bardzo się cieszę, że mogłem wrócić do chłopaków, potruchtać, popatrzeć z boku co oni robią. Na tym mi najbardziej zależało po tych czterech miesiącach, żeby przejść do kolejnego etapu - pobiegać, robić coś drobnego z piłką. Super sprawa – mówi z uśmiechem.
Na razie Łyszczarz jednak więcej czasu niż z piłką spędza w fizjoterapeutami. - Codziennie spędzam po kilka godzin na rehabilitacjach, a teraz dodatkowo mogę mieć małe treningi. Mógłbym wrócić szybciej do grania, byłbym na to gotowy za kilka tygodni, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Ten wszczep musi się w pełni związać z kolanem i zregenerować, żebym mógł wiele lat grać w piłkę, a nie po kilku sezonach znów mieć to samo. Bezpieczny czas to około pół roku. Dodatkowo pracuję nad rozbudowaniem mięśnia czworogłowego w tej chorej nodze Jeśli różnica między dwoma będzie mniejsza niż 10 procent, to bez problemu wejdę w treningi i mecze. Wtedy nie będę się o nic bać. Doktor zapewnił mnie, że po tym okresie noga będzie jak nowa i już nic podobnego nie powinno się zdarzyć – opowiada.
Proces powrotu do pełni zdrowia przebiega zgodnie z planem, także w okolicy przełomu marca i kwietnia Łyszczarz powinien wrócić do treningów z drużyną. - Fizjoterapeuta jest zdziwiony, że tak szybko się wszystko goi. Także myślę, że zgodnie z planem po pół roku od zabiegu będę w pełni sprawny. A na razie trzeba dalej ciężko pracować, żeby wrócić silniejszym – kończy pełny wiary.
ZOBACZ też: Maćkowiak: Była niepewność, czy kluby się dogadają