Karnego nie było! - potwierdza szef sędziów
własne/Gazeta Wyborcza | skomentuj (0)
Wiele kontrowersji wzbudziła decyzja sędziego Piotra Lasyka z 54 minuty meczu Śląska z Jagiellonią o podyktowaniu rzutu karnego po walce o piłkę Marka Tamasa z Przemysławem Mystkowskim. Przedstawiciele wrocławskiej drużyny nie kryli złości po końcowym gwizdku, bo gol z jedenastki był jedynym w meczu.
- Myślę, że każdy kto widział tę sytuację może sam zdecydować dla mnie to nie był rzut karny – komentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Viteslav Lavicka. Nieco ostrzejszych słów użyli za to gracze WKS-u, którzy dziwili się, że arbiter nie zdecydował się obejrzeć powtórki na monitorze, a jedynie konsultował się głosowo z wozem VAR.
- Nie wiem w ogóle, do czego służy ten VAR, jeśli się go nie używa, to będziemy tracić takie punkciki. Nas za wszystko karzą. To był niesłuszny karny i zabranie nam zdobyczy punktowej – irytował się Krzyszof Mączyński. - To jest skandal. Nie było żadnego kontaktu, zawodnik nie miał możliwości dojścia do tej piłki. Nie wiem po co jest ten VAR - wtórował mu Piotr Celeban.
Przez Artura Brzozowskiego z „Gazety Wyborczej” do tablicy wywołany został Zbigniew Przesmycki, szef polskich sędziów. I choć zwykle znajduje on argumenty, by bronić swoich podopiecznych, choć często argumentacja ta jest mocno zaskakująca, tym razem przyznaje rację wrocławianom. - Tam było tylko dotknięcie, a więc rzutu karnego nie ma – ocenił tę sytuację.
Zdaniem Przesmyckiego sędzia na żywo mógł mieć podstawy do wskazania na 11. metr, ale powinien zainterweniować VAR. - To była trudna sytuacja dla sędziego. Z jego pozycji mogło to wyglądać na faul, mówiłem o tym wcześniej. I jestem przekonany, że oglądając zdarzenie na monitorze, Piotrek Lasyk zmieniłby swoją decyzję. Do tego typu sytuacji został zaprojektowany system wideo wspomagania decyzji sędziego. On powinien tu być użyty. A to dlaczego nie był, odpowie nam wspomniana wcześniej analiza – dodawał.
Śląskowi punktu ta analiza jednak nie zwróci. Ciekawe czy zostanie anulowana żółta kartka, którą napomniany został w konsekwencji tej decyzji Tamas?
ZOBACZ też: Płacheta: Nie powinno się tak robić