Co słychać u zgód?
Przegląd Sportowy; sportowefakty.wp.pl; ekstraklas | skomentuj (0)
Kanonady Wisły Kraków oraz Miedzi Legnica, zwycięstwo Motoru Lublin w derbach z Lublinianką oraz porażka Lechii Gdańsk w starciu z liderem Ekstraklasy Piastem Gliwice.
Wisła Kraków
Efektowny gol, asysta i tylko siedem niecelnych podań na 56 – to dokonania Łukasza Burligi w meczu z Podbeskidziem. Wystąpił z lewej strony obrony, bo niemal od początku sezonu zastępuje na tej pozycji kontuzjowanego Macieja Sadloka.
- Nie miałem wyboru, bo w kadrze zespołu nie ma drugiego lewego obrońcy. Potrzebowałem trochę czasu, aby się przyzwyczaić do gry z lewej strony, ale od meczu ze Śląskiem już zaczęło być dobrze – powiedział Burliga.
Przed piątkowym spotkaniem z Koroną trener Kazimierz Moskal będzie miał problem przy wyborze składu, bo Sadlok jest już zdrowy, a po pauzie za kartki wraca Arkadiusz Głowacki. Z kolei na prawej obronie – naturalnej pozycji Burligi – coraz lepiej radzi sobie Boban Jović.
- Na razie nie myślę o tym, czy i gdzie będę grał w tym meczu. Trener próbuje różnych ustawień – powiedział obrońca Wisły, który z klubem ma kontrakt ważny do 30 czerwca przyszłego roku.
- Kilka tygodni temu mój menedżer spotkał się z prezesem Robertem Gaszyńskim, ale była to wstępna rozmowa. Na bardziej szczegółową dopiero się umówili – przyznaje Burliga. – Jestem otwarty na propozycję Wisły, zobaczymy, na ile będzie konkretna. Jeśli miałbym zostać, chciałbym aby sprawa kontraktu rozstrzygnęła się do końca roku – dodaje obrońca.
Burliga nie ukrywa też, że kusi go perspektywa gry za granicą. – Chciałbym zrobić krok do przodu. Latem miałem oferty z klubów duńskich i rosyjskich, ale do konkretnych rozmów nie doszło. Wiadomo, że prawych obrońców jest na rynku wielu, więc temat wyjazdu za granicę pojawi się, jeśli będę wolnym zawodnikiem – wyjaśnia piłkarz Wisły.
Następny mecz: Wisła Kraków – Korona Kielce, piątek 25 września godz. 18:00 (10. kolejka Ekstraklasy)

Lechia Gdańsk
Trener Thomas von Heesen ma duży problem przed meczem 1/8 finału Pucharu Polski z Legią przy Łazienkowskiej. W drużynie, którą przed sezonem i na jego początku wzmacniali piłkarze z dużym nazwiskiem, nie ma żadnego napastnika, gotowego do gry.
Dotychczas w pierwszym składzie Lechii występował Grzegorz Kuświk, ale teraz jest kontuzjowany. Drugi ze środkowych napastników – Adam Buksa – po chorobie wrócił dopiero do zajęć. Naturalnym wyborem byłby w tej sytuacji Lukas Haraslin, ale von Heesen nie jest najlepszego zdania o aktualnej dyspozycji Słowaka. – W Gliwicach próbowałem go na pozycji napastnika, ale już po 30 minutach gry wyglądał tak, jakby miał umrzeć. To jest niedopuszczalne. On na razie ewidentnie nie jest przygotowany, by rozegrać cały mecz. Dlatego dzisiaj nie mam w drużynie napastnika – przyznaje niemiecki trener.
Następny mecz: Legia Warszawa – Lechia Gdańsk, czwartek 24 września godz. 20:30 (1/8 finału PP)

Miedź Legnica
Pięć bramek padło w Legnicy, gdzie Miedź podejmowała nieobliczalnego beniaminka MKS Kluczbork. Goście przez moment mieli nadzieję na dobry wynik, ale końcówka należała do gospodarzy.
Gdy już w 3. minucie zdobywa się gola, to takiego meczu nie można nawet zremisować. Tak właśnie stało się w pojedynku Miedzi z MKS Kluczbork. Gospodarze do siatki trafili za sprawą Grzegorza Bartczaka, który bramkę strzelił po wrzutce z kornera Marquitosa.
Szybka strata gola zniweczyła plan taktyczny gości, którzy zamierzali liczyć na kontry, a tymczasem musieli się otworzyć. To była woda na młyn dla zespołu Ryszarda Tarasiewicza, który często stwarzał sobie sytuacje strzeleckie. M.in. w 18. minucie minimalnie niecelnie uderzył Błażej Telichowski.
Niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić na gospodarzach, ale sporymi umiejętnościami w 29. minucie popisał się Dawid Smug. W 37. minucie Miedź podwyższyła prowadzenie. Wojciech Łobodziński dograł do debiutującego wśród gospodarzy Marquitosa, a ten nie miał problemów ze zdobycia gola.
Po zmianie stron wciąż przeważali gospodarze, a MKS sporadycznie zagrażał Miedzi. W 74. minucie gracz beniaminka Sebastian Deja wyleciał z boiska za faul i późniejsze dyskusje z sędzią, a chwilę później... Maciej Kowalczyk po kontrze dał drużynie z Kluczborka nadzieję na remis.
Takowe trwały niespełna 180 sekund. W 81. minucie Łobodziński dograł do Łukasza Garguły, który zdobył trzeciego gola dla legniczan. Z kolei w 88. minucie Tadas Labukas wykończył kolejne świetne podanie Łobodzińskiego. Trzy asysty byłego reprezentanta Polski w meczu mogły zrobić wrażenie.
Następny mecz: Miedź Legnica – Pogoń Siedlce, piątek 25 września godz. 18:00 (10. kolejka I ligi)
Motor Lublin
Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu nie było wiadomo czy do takiego pojedynku w ogóle dojdzie. Mianowicie, zespół Lublinianki był w strefie spadkowej. Jednak po decyzji Lubelskiego Związku Piłki Nożnej zdecydowano, że w rozgrywkach trzeciej ligi gr. lubelsko-podkarpackiej weźmie udział osiemnaście zespołów. Brak redukcji drużyn spowodował, że zespół Marka Sadowskiego nie tylko zapewnił sobie utrzymanie, ale także okazał się czarnym koniem tegorocznych rozgrywek.
Początek spotkania zwiastował, że jak na derby przystało będzie to emocjonujący pojedynek. Lublinianka mogła objąć prowadzenie już w drugiej minucie ale Karol Kalita delikatnie przestrzelił bramkę Krzysztofa Żukowskiego. Później gra trochę się uspokoiła. O ile zawodnicy obydwu drużyn za wszelką cenę starali się zdobyć bramkę, o tyle nic wielkiego z tych prób nie wychodziło.
W drugiej odsłonie spotkania coraz bardziej widoczna była przewaga żółto-biało-niebieskich. Już po pięciu minutach gry Motor mógł uzyskać prowadzenie, jednak główka Szywacza po dośrodkowaniu z rzutu rożnego została zbita przez bramkarza Lublinianki. Dziesięć minut później doskonałą okazję do otwarcia wyniku miał Rafał Król, jednak piłka po jego uderzeniu minimalnie minęła bramkę drużyny z Wieniawy.
Ponad pięć tysięcy fanów, które zasiadły na Arenie Lublin dopiero w 80. minucie doczekało się bramki. Po strzale Kamila Stachyry zawodnik Lublinianki zagrał w ręką w polu karnym i sędzia wskazał na „wapno”. Skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się Artur Gieraga.
Ostatnie minuty spotkania to widoczna nerwówka na boisku. Motor kończył spotkanie w dziesiątkę. Mianowicie po faulu drugą żółtą kartkę obejrzał Remigiusz Szywacz. Pierwotnie sędzia główny spotkania pokazał żółtą kartkę innemu zawodnikowi Motoru, jednak po proteście piłkarzy i sztabu szkoleniowego Lublinianki zmienił decyzję. Lublinianka nie potrafiła jednak wykorzystać przewagi i Motor dowiózł przewagę do końca spotkania.
Następny mecz: Piast Tuczempy – Motor Lublin, sobota 26 września godz. 16:00 (11. kolejka III ligi grupy: lubelsko-podkarpackiej)
SFC Opava
Opava zajmuje po sześciu rozegranych meczach ósme miejsce w tabeli z dorobkiem ośmiu punktów i bilansem bramkowym 6:8. Do lidera Banika Sokolov traci, aż dziewięć punktów, ale w najbliższej kolejce będzie miała okazję zmniejszyć ten dystans, ponieważ będzie go podejmować na własnym boisku.
Następny mecz: SFC Opava – Banik Sokolov, sobota 26 września godz. 18:00 (8. kolejka II ligi czeskiej)