Jan Urban: Pierwszy krok już zrobiliśmy
slaskwroclaw.pl | skomentuj (3)
 Zapis konferencji z Janem Urbanem przed meczem z Wisłą Kraków.
Zapis konferencji z Janem Urbanem przed meczem z Wisłą Kraków.
- Z reguły każdy zespół jest inny, ma inną charakterystykę. Oglądając Wisłę Kraków w pierwszym spotkaniu na wiosnę można by powiedzieć, że bardzo dobrze grali do pierwszej strzelonej bramki, a później łatwo oddali inicjatywę Koronie. To Korona miała przewagę, grała piłką. Ale widocznie takie mieli założenia – „czekamy na swoją szansę, strzelenie drugiego gola”. Zrobili to, wygrali mecz, czyli coś, co nam się nie udało w Płocku, gdzie mogliśmy wcześniej mieć bardzo korzystny wynik. Dlatego w zależności od wyniku jaki będzie, wydaje mi się, że Wisła będzie grała w różny sposób.   
- My będziemy się starali grać jak najbardziej widowiskowo, żeby to nie była gra tylko i wyłącznie na wynik. Wydaje mi się, że stać nas na to, na co nas stać – taki mamy potencjał a nie inny. Ale postaramy się o piłkę ofensywną, będziemy stwarzali sytuacje. Bo kibic zna się na piłce, chodząc przez lata na mecze, potrafi ocenić i grę zespołu i zaangażowanie drużyny. O tym drugim nie chciałbym mówić, bo to jest podstawa, baza, żeby w ogóle grać. Natomiast jeśli chodzi o styl – chcemy grać bardziej ofensywnie, stwarzać sytuacje bramkowe. To nam się udało w pierwszym meczu i wielu sparingach. Zobaczymy, czy jesteśmy w stanie stwarzać wiele sytuacji w Ekstraklasie na tle naszych przeciwników do końca sezonu. Ale takie są nasze intencje.  
- Czy mecz z Wisłą Kraków traktuje pan trochę jak mecz ostatniej szansy, żeby awansować do pierwszej ósemki? Żeby się tam dostać trzeba uzbierać około 40 punktów, a ostatnia strata w Płocku nie pomaga.
- Tak, taka jest rzeczywistość. Byliśmy bardzo z tego powodu wkur… wkurzeni. Bo takie mecze trzeba wygrywać. Tak się nie stało i rzeczywiście każdy mecz, w którym zgubimy punkty, będzie nas oddalał od tej ósemki. Ale nie myślmy już na przyszłość, co będzie gdyby... Na razie myślimy o tym, żeby zagrać jak najlepsze spotkanie i je wygrać. Później będziemy się martwić, jeśli coś nie pójdzie po naszej myśli. Dlatego ja myślę o tym na odwrót – nie, „co się stanie gdy”, ale „poczekajmy i dopiero będziemy decydować i się nad tym zastanawiać po spotkaniu”. 
- Jakie są nastroje w drużynie?
-Wydaje mi się, że powinny być dobre. Na treningach widać, że drużyna również jest bardzo zawiedziona tym, że nie wykorzystała swojej szansy, bo tych sytuacji w Płocku trochę było. Moim zdaniem mimo, że nie udało nam się wywieźć tego zwycięstwa, drużyna powinna wierzyć we własne siły, że potrafimy grać w piłkę. I przede wszystkim stwarzać sobie sytuacje bramkowe, bo to bardzo duży krok do tego, żeby zdobywać większą liczbę bramek. Ten pierwszy krok już zrobiliśmy. Teraz brakuje nam kolejnego – lepszego wykończenia.
- Zaskoczył trenera styl gry Wisły Płock na inaugurację?
- Zawsze pierwsze spotkanie jest niewiadomą. To dosyć duża przerwa, różne formy treningu, bo nie każdy okres przygotowawczy z tym samym trenerem jest taki sam. Trenerzy próbują różnych rozwiązań, jadą w różne miejsca, inaczej mogą dzielić obciążenia w trakcie okresu przygotowawczego i sprawdzić w jaki sposób można drużynę najlepiej przygotować. Tego nie wiemy, co oni robili. My, tak jak mówiłem przed spotkaniem, bardziej skupialiśmy się na sobie. I wydaje mi się, że Wisła Płock nie zagrała tak, jak chciałaby zagrać. Z naszego powodu, bo to my w wielu momentach tego spotkania kontrolowaliśmy grę. I nie była to kontrola nad piłką daleko od bramki przeciwnika, na własnej połowie – my bardzo często graliśmy na połowie przeciwnika, stąd też sytuacje podbramkowe, jakie sobie stworzyliśmy. To jest o wiele trudniejsze. 
- Planuje pan jakieś zmiany na mecz z Wisłą Kraków? Wiemy już na przykład, że w związku ze skróceniem wypożyczenia Mervo, nie będzie pan miał kolejnej alternatywy w ataku.
- Mervo i tak był kontuzjowany. I tak nie byłby brany pod uwagę. Nie będę odpowiadał na takie pytania, bo nie chcę ułatwiać roboty przeciwnikowi. Do tego, że u nas będą jakieś zmiany musi dojść sam przeciwnik, w tym wypadku Wisła Kraków. O tym, że ktoś nie zagra będę mówił dopiero w wypadku kontuzji czy kartek. Wtedy będą się tylko zastanawiać kto za kogo. 
- Kończy się okres transferowy. Pan podkreślał, że konkurencja dla Kamila Bilińskiego może pomóc również jemu samemu. Liczy pan jeszcze na to?
- Oby Kamil strzelał jak najwięcej goli. Ale nawet jeśli by to robił i tak chcielibyśmy sprowadzić dodatkowego napastnika. Po prostu wydaje mi się, i nie zmieniam pod tym względem opinii, że posiadanie w kadrze tylko jednego tak doświadczonego napastnika to za mało. Taka gra do końca ligi to ryzyko. Jeśli chodzi o sytuację z Mervo – myśmy ją przeanalizowali. Wiemy, że nie wykupilibyśmy Mervo, bo taka była klauzula - jeśli tego nie robimy, on wraca po sezonie do Sionu. Chcieliśmy też wygenerować dodatkowe pieniądze między innymi na to, żeby zrobić jakiś transfer. Stąd też taka, a nie inna decyzja w przypadku Mervo. Można rozwinąć ten temat jeszcze bardziej. Mervo to też młody zawodnik, młody tak jak Mariusz Idzik. Ja jestem takim trenerem, że kiedy mam dwóch zawodników na tym samym poziomie i jeden to Polak, a drugi obcokrajowiec, to jako pierwszy szansę dostanie Polak. Nie ukrywam tego. Oczywiście, jeśli obcokrajowiec jest lepszy, to on będzie grał, bo wtedy więcej pomoże drużynie. Więc w tej kolejności, nawet jeśli Mervo by został, to ja, gdybym musiał postawić na młodego chłopaka, dałbym szansę Mariuszowi. Nie wiem, czy by ją wykorzystał, ale na pewno to on by ją dostał. To znaczy, że szanse na grę Mervo, dodatkowo w związku z ostatnią kontuzją, nawet jeśli nie bardzo poważną, nie były zbyt duże. Więc zdecydowaliśmy się na taki ruch po to, żeby mieć większe szanse na sprowadzenie innego zawodnika.
- Jak daleko od powrotu do kadry meczowej jest Augusto?
- Augusto ma dosyć dużo treningów indywidualnych, całkiem przyzwoicie wygląda pod względem wytrzymałościowym. Brakuje mu trochę siły i szybkości. Nad siłą oczywiście pracujemy, cały czas Augusto  ma dodatkowe treningi lub zostaje dłużej po treningach zespołu, żeby nadrobić straty. Ważne jest to, że nie odczuwa bólu w tej kostce. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do formy, a jak nie, to że przynajmniej będzie nam mógł pomóc w jakichś fragmentach. 
- Czy trener kiedykolwiek, pracując w Hiszpanii, słyszał o Kiko Ramirezie?
- Nie pyta pan o to jako pierwszy, ale nie, nie znam.
- Jak sam trener ocenia postawę Kamila Bilińskiego w Płocku? Po meczu wielu go skrytykowało.
- W Polsce na co dzień krytyka jest dosyć ostra, bezpardonowa. Kamil nie jest dzieciakiem i obraca się w tym środowisku już przez wiele lat. Musi mieć twardy tyłek, musi to przyjąć, bo tak to funkcjonuje. Wydaje mi się, że w Niemczech jest podobnie, nieraz o tym czytamy. Jeden z najlepszych napastników na świecie, Robert Lewandowski, kiedy słabiej zagra w jakimś meczu jest krytykowany. Bo od takich zawodników się wymaga w każdym meczu, żeby grali na jak najlepszym poziomie. Wydaje mi się, że od Kamila wymaga się bramek. I na pewno rozmowa kibiców, mediów, czy nas, sztabu szkoleniowego na temat Kamila, byłaby zupełnie inna, gdyby strzelił parę goli. I tylko parę, dlatego, że nie ma sytuacji bramkowych. Natomiast Kamil ma tą umiejętność, że potrafi się znaleźć i praktycznie w każdym spotkaniu ma sytuacje bramkowe. Musi być bardziej odporny na krytykę i mieć bardziej wyrachowaną, chłodną głowę w momencie, kiedy ma wykończyć akcję. Ja wiem, że to nie jest łatwe, ale on to potrafi. Na pewno, jednak musi się przełamać, musi sobie poradzić sam z sobą. Bo jeśli zacznie jeszcze czytać jakieś krytyczne artykuły na swój temat to nie pomoże mu w zdobyciu większej pewności siebie. A z taką sytuacją, moim zdaniem każdy polski zawodnik, który wychowuje się w naszej lidze, współżyje na co dzień z różnymi mediami sportowymi, musi się oswoić. Tak to jest u nas, w innych krajach jest różnie – czasami lepiej, czasami gorzej, a nawet ekstremalnie, jak w Grecji czy Turcji, gdzie noszą na rękach, a za chwilę cię puszczą i nie złapią z trzeciego piętra. Trzeba się umieć dostosować i Kamil na pewno wie, o co w tym wszystkim chodzi.
- Który z piłkarzy Wisły Kraków w meczu z Koroną Kielce wywarł na panu największe wrażenie? Ktoś z nowej czy starej gwardii?
- Ze starej gwardii Patryk Małecki zagrał bardzo dobre spotkanie. Widać, że jest liderem tego zespołu, bo nawet jeśli sam coś zepsuje, to opieprzy za to kogoś innego. Po prostu taki jest, ma ogromne ego. Ale to mu pomaga w dobrej grze i na pewno będziemy musieli zwrócić na to uwagę. Natomiast jak tak ogólnie popatrzymy na skład Wisły to jest to naprawdę bardzo ciekawa drużyna, z ciekawymi nazwiskami, Boguski, Mączyński, Głowacki. Jest mnóstwo zawodników, których można określić mianem ligowych wyjadaczy, którzy znają swoją robotę.    
- W Płocku część piłek nie docierała do celu. Wina boiska, piasek?
- Tak, w niektórych rejonach boiska biegało się jak po plaży. Były proste straty jeśli chodzi o podania, niektóre też z tego powodu.
- We Wrocławiu piłka będzie lepiej chodzić?
- Byłem wczoraj na stadionie, oglądałem to boisko. Będzie przeciętne, ale nie może być inne. Mamy połowę zimy. Zresztą widać od razu, gdzie było podgrzewane lampami, bo tam jest zupełnie inny kolor trawy, jest jej dużo więcej. Natomiast też tych lamp nie ma na tyle. Jest trochę lepsze, a z góry do zdjęcia będzie nawet dość dobre.