T. Pawłowski: Bardzo liczę na Cholewiaka. Mogłem go wpuścić wcześniej
własne | skomentuj (10)
Pomeczowa wypowiedź Tadeusza Pawłowskiego i odpowiedzi na pytania dziennikarzy.
Podsumowanie meczu.
Ciężki mecz. Dużo walki. Był moment w II połowie, kiedy pomyślałem, że zdominowaliśmy przeciwnika, ale to trwało krótko. Dużo nerwowości. Nie było to łatwe spotkanie, trzeci mecz w ciągu tygodnia. Wróciliśmy o 3 w nocy z Poznania, a Sandecja miała dzień więcej odpoczynku. Jeśli nie zdobywamy bramki u siebie, to nie możemy wygrać. Piłka nożna to przede wszystkim bramki. W tyłach było bez problemu, ale do przodu, takie sytuacje jak miał Sito czy Marcin, to trzeba trafić w bramkę. Nasz problem dziś polegał na tym, że nie zdobyliśmy bramki.
Czym była podyktowana zmiana Roberta Picha? Względy taktyczne czy coś jeszcze?
Uważam, że mamy zawodnika na skrzydle, który dał dobrą zmianę. Nasze boki, szczególnie w defensywie, nie nadążały. Cały czas się nastawiamy na mistrzostwo Polski, a ja myślę, że każdy punkt jest na wagę złota. Najpierw musimy zrobić porządek w grze, a potem gra otwarta, cios za ciosem. Nie chciałem na takie coś iść.
Czy potwierdziły się obawy o to, że, pana zdaniem, zespół nie wytrzyma trzeciego meczu w tygodniu?
To ciężkie dla każdego zespołu, szczególnie w przypadku takiego Srnicia, który nie grał ostatnich 10 czy 15 meczów i to było później widać, że nie nadążał, nie wracał. Tak samo dla Tarasovsa, najpierw długo nie grał, a teraz trzy mecze. Nie obawialiśmy się o wszystkich, ale o kilku piłkarzy tak.
Panie trenerze, wyjazd na Wisłę Kraków pozornie może być łatwiejszy niż mecz z broniącą się przed spadkiem Sandecją. To taki pierwszy mecz, kiedy nie musieliśmy nic zawdzięczać Kubie Słowikowi. Obrona dobrze się spisuje. Czy te 5-6 dni poświęcicie na trening, by zdobywać bramki i grać w Krakowie ofensywnie?
Nie taka jest moja filozofia gry, żeby się bronić. Będziemy grali w piłkę. Kierunek naszego meczu z Lechem jest dobry, tylko chodzi o to, by to trwało nie 45 minut, a 50-60, wtedy będą szanse na dobry rezultat. Nie można dać się zdominować i na pewno pojedziemy tam walczyć.
Pół godziny gry z trzema napastnikami, Piech, Robak i Bergier. Pana zdaniem ma to w ogóle przyszłość, żeby kiedyś jeszcze wystawić ich jednocześnie? Wiem, że to odległa perspektywa.
Myślę, że tak. Mam komfort, że znalazłem dwóch dobrze grających pomocników, Srnicia i Augusto. Przy takim układzie możemy się pokusić o bardziej ofensywną grę, bez tej "10", a z dwoma napastnikami. Jak się wkomponuje Cholewiak, to będziemy groźniejsi. Szkoda, że znowu gramy w piątek i mamy krótką przerwę, ale jest tu potencjał do lepszej gry, tylko musimy to fajnie złożyć, mamy wiele możliwości do przodu poprzez szybkie skrzydło.
Jakie parametry ma Cholewiak na tle pozostałych piłkarzy? Czy woli pan nie porównywać?
Wiedzieliśmy, że miał charakter, bo był kapitanem. Potrafił strzelać ważne bramki, bramki głową, bramki w końcówkach meczów. Bardzo liczę na tego chłopaka, szkoda, że był tylko jeden dzień, wczoraj tylko na rozruchu. Mogłem go wpuścić trochę wcześniej.
Co jest teraz większym problemem Śląska z przodu? Nieskuteczność czy liczba stworzonych sytuacji?
To i to. Mówiliśmy w przerwie meczu, że musimy kończyć w polu karnym 4-5 zawodnikami. Mieliśmy dużo dośrodkowań, ale był tam tylko Robak, boczni nie ścinali do środka, czyli nie byli groźni. Tu jest mankament. W przerwie meczu mówiliśmy, że Gliwa idzie na ziemię, czyli trzeba lobować. Dwie sytuacje były, miał Robak, a później Sito. Za mało nas jest w polu karnym, nie jesteśmy skuteczni, nie dajemy bramkarzowi szansy na błąd, nie trafiamy w bramkę.
Nie chciał pan wpuścić szybciej Cholewiaka za Rierę? Popełniał wiele błędów.
Tak, kusiło mnie to. To była trzecia zmiana, a mecz był bardzo twardy, dużo żółtych kartek i naprawdę taka typowa liga polska, gdzie i łokcie i nogi pracują. Kusiło mnie to, tylko sytuacja i wynik temu nie sprzyjały. Mówiłem mu już w przerwie, że wejdzie. Jak Srnić zaczął się wyłączać, to miała ta zmiana pójść przed Chrapkiem, ale padła nam jedna szóstka, więc musieliśmy szukać innych rozwiązań.
Macie dużo stałych fragmentów. Próbuje Augusto, Riera. Czy w Ekstraklasie zawodnicy nie zostają po treningach, by to trenować?
Przed każdym meczem to trenujemy, ale nie jesteśmy skuteczni. Stały fragment mógł dziś rozstrzygnąć mecz, w ofensywie na pewno trochę nam się podniosła średnia wzrostu, możemy konkurować, choć Sandecja była wyższa.
Ale piłka stawała na pierwszym obrońcy, dlatego pytam, czy ćwiczą to poza treningiem, czy zostają i to trenują?
Tak, ćwiczą. W sumie chcemy wprowadzić dla młodych już trening indywidualny, ale teraz był tydzień bez treningu, nie było na to czasu. Poprawimy to w przerwie na reprezentację.
A czy któryś z nich jest na tyle dobry technicznie, że sobie poradzi? Pytam tak żartem.
Tacy zawodnicy jak Augusto czy Chrapek mają perfekcyjne dośrodkowania. Nie wiem, czy to są nerwy czy nie wytrzymują ciśnienia. Każda piłka zagrana podchodząca do bramki między bramkarzem czy za linią obrony jest groźna. Jeśli my nie możemy minąć tego pierwszego zawodnika, to nie ma szans, by piłka doszła dalej.