Telefon do rywala: Zagłębie Lubin

Niestety, znalezienie dziennikarza poświęcającego swój czas drużynie Zagłębia to trudne zadanie. Jeszcze trudniej takowego przekonać, aby powiedział kilka słów dla portalu poświęconego Śląskowi. Z powodu tych wszystkich problemów natury technicznej, o opinię przed meczem poprosiliśmy dziennikarza Przeglądu Sportowego, bacznego obserwatora dolnośląskiej piłki, dobrze znanego każdemu kibicowi Śląska - Michała Guza.

- Bardzo trudno przewidywać formę Zagłębia, bo drużyna i klub są świeżo po przewrocie pałacowym. Odwołano prezesa, zmieniono trenera, a Martin Ševela ma mniej czasu na pracę przed jednym z najważniejszych dla Zagłębia meczów w rundzie, niż by pewnie chciał. Logika podpowiada, że jeśli zatrudniać nowego trenera - to najlepiej w trakcie przerwy na reprezentację, kiedy będzie czas na poznanie zespołu i popracowanie z nim. Obraz jeszcze zaciemnia niedawne 5:0 z Płockiem, osiągnięte pod dowództwem tymczasowego szkoleniowca Pawła Karmelity. Ani Zagłębie nie jest aż tak silne, by regularnie wygrywać tak wysoko, ani aż tak słabe, by jeszcze długo plątać się w dolnych rejonach tabeli.

I faktycznie, Zagłębie w poprzednim sezonie potrafiło zaskakiwać ładnym stylem gry i dobrymi wynikami. Kadra zespołu nie zmieniła się też chyba na tyle, aby nagle stał się on ligowym średniakiem, walczącym jedynie o obecność w górnej ósemce tabeli. Nasz rozmówca także zwrócił na to uwagę.

- Zagłębie ma sporo dobrych piłkarzy, którzy na dłuższą metę doprowadzą ten zespół na lepsze miejsce, niż to, w którym znajduje się obecnie. Na razie problem w tym, że albo, patrząc w przekroju ośmiu kolejek, obniżyli oni w porównaniu do poprzedniego sezonu loty (świetny w rozgrywkach 2018/19 Damjan Bohar), albo weszli w sezon słabo, gdyż nie byli do niego optymalnie przygotowani i dopiero teraz zaczynają pokazywać pazurki (Saša Živec).

W Lubinie przywitano latem kilku nowych zawodników, mających wnieść do drużyny nową jakość. Trochę martwić kibiców Zagłębia może fakt, że nie stanowią oni o sile zespołu. Wyjściowy skład w porównaniu do poprzedniego sezonu uległ ledwie zauważalnym zmianom, co dało możliwość rozwoju młodym zawodnikom. Świetnie w sezon weszli choćby Szysz i Poręba, którzy już zdążyli się pokazać z bardzo dobrej strony w poprzednich meczach. Po co w takim razie było sprowadzać nowych zawodników do Zagłębia, produkującego sobie młodzież na poczekaniu?

- Poza Živcem wkład nowych zawodników w grę jest minimalny. Wielkim rozczarowaniem jest na razie Rok Sirk, który miał być alternatywą dla Tuszyńskiego. Patryka już w Lubinie nie ma, a Sirk prawie nie podnosi się z ławki. O pozostałych (Suljić, Tajti) trudno cokolwiek mówić, bo nawet jeszcze nie zadebiutowali. Niedawne przywrócenie Kamila Mazka do pierwszej drużyny to jasny sygnał: na tę chwilę nie domagamy, wszystkie ręce na pokład.

W Lubinie kibice liczą na trzy punkty. Nie może być inaczej, w końcu zwycięstwo nad odwiecznym rywalem zawsze smakuje bardziej. Ekstraklasa rządzi się swoimi prawami, nie zawsze idącymi w parze z logiką, ale Śląsk zdaje się mieć zdecydowanie więcej argumentów, przemawiających na ich korzyść. Już w sobotę przekonamy się, czy w Zagłębiu zadziała efekt nowej miotły, czy Śląsk będzie mógł dalej cieszyć się z serii meczów bez porażki. Michał Guz, poproszony przez nas o wejście w rolę jasnowidza i przewidzenie wyniku meczu, odpowiedział krótko:

- 1:0 dla Śląska.

I oby miał rację!