Łabojko: Cieszę się, że jestem istotnym ogniwem w drużynie
Jakub Łabojko na początku sezonu rozpoczynał mecze na ławce rezerwowych, z czasem wywalczył sobie jednak miejsce w wyjściowej jedenastce. Najbliższy mecz z Wisłą Kraków obejrzy jednak tylko z trybun, bo musi pauzować z powodu czterech żółtych kartek, które obejrzał w tym sezonie.
Jak ocenisz pierwszą część rozgrywek w wykonaniu Śląska?
Patrząc przed pryzmat ostatnich sezonów, to można powiedzieć, że jest rewelacja. Natomiast mamy świadomość, że są w naszej grze mankamenty, elementy nad którymi musimy pracować. Cieszy to, że mamy tylko 2 punkty starty do lidera i jesteśmy blisko czołówki. Po tych 15 meczach można powiedzieć, że jest dobrze, ale chcemy więcej. Chcemy jak najszybciej zapewnić sobie górną ósemkę, a gdy to się uda, to powalczyć o coś więcej.
Jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji?
Na początku sezonu nie dostawałem tyle minut, na ile bym liczył, dlatego jestem zadowolony, że - nie licząc meczu z Rakowem - wychodzę na boisko od 1. minuty. Cieszę się, że jestem ważnym ogniwem w drużynie.
W ostatnich meczach pochwały zbierało trio ze środka pola: Łabojko-Mączyński-Chrapek. Pomaga obecność Krzysztofa Mączyńskiego podczas meczów?
Krzysiek jest bardzo ważną postacią w zespole, jest liderem, kapitanem. Kiedyś w jakimś wywiadzie powiedziałem, że także chciałbym zostać jednym z liderów środka pola i Krzysiek teraz cały czas się śmieje i woła do mnie: „Lider, Lider”. Granie z „Mąką” i „Chrapim” w środku, to przyjemność, są to doświadczeni zawodnicy posiadający bardzo dobrą technikę, ale także świetny mental i charakter. Cieszę się, że mogę być z nimi w drużynie, a obcowanie z takimi piłkarzami na pewno procentuje i pomaga mi w rozwoju.
W meczu z Wisłą będziesz pauzować za żółte kartki. Obserwowanie meczu z trybun jest bardziej stresujące, niż uczestniczenie w nim?
Zależy od kontekstu. Wiadomo, że gdy się jest na trybunach ze względu na niezałapanie się do kadry meczowej, to wtedy pojawia się frustracja, bo zawsze chce się grać. A gdy jest pauza za kartki, to wiadomo już wcześniej, że nie można wejść na boisko i jest się psychicznie pogodzonym z tym faktem. Taka jest konsekwencja napomnień i trzeba pauzować. Oczywiście bardzo chciałbym pomóc kolegom w odniesieniu kolejnego zwycięstwa, ale to jest też okazja dla innych na wskoczenie do składu - niegrający czekają na takie szanse, by móc pokazać swoje umiejętności.
Mecz z Wisłą paradoksalnie może nie być łatwy, bo krakowianie bardzo potrzebują punktów.
Ostatnio graliśmy z Arką i ŁKS-em, które też są bardzo nisko w tabeli i to nie były łatwe mecze. Było widać ile nas kosztowały te wygrane, które były minimalne, jedną bramką. Nie gra się łatwo z takimi rywalami z dołu. Ekstraklasa jest taką ligą, że każdy może wygrać z każdym i naprawdę decyduje dyspozycja dnia. Oby ta nasza dobra dyspozycja była podczas meczu z Wisłą.
Podczas przerwy reprezentacyjnej będziecie nad czymś pracować szczególnie?
W ostatnich meczach trochę szwankowała finalizacja, bo mieliśmy wiele sytuacji i mogło paść sporo bramek, mogliśmy się lepiej zachować. Pracujemy też nad motoryką, żeby dobrze się przygotować do ostatniej części sezonu, bo będzie ona wymagająca. W grudniu nie gra się łatwych meczów, bo pogoda i boiska są różne. Dlatego trzeba być optymalnie przygotowanym, żeby wytrzymać 90 minut na wysokich obrotach. Tak jak to miało miejsce w niedawnym spotkaniu z ŁKS-em, gdzie pokonaliśmy naprawdę długi dystans jako drużyna.
Analizowaliście już mecz z ŁKS-em? Pojawiły się jakieś wnioski?
Jeszcze nie, ale wnioski na pewno będą, bo ten mecz mogliśmy szybciej rozstrzygnąć. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji bramkowych i spokojnie mogliśmy wyżej prowadzić nawet w pierwszej połowie. Wtedy uniknęlibyśmy nerwówki pod koniec. Cieszymy się, że wywalczyliśmy 9 punktów w ostatnich trzech meczach. Taki też jest nasz cel na kolejne spotkania - wychodzimy na boisko po to, żeby wygrać i zgarnąć 3 punkty w każdym meczu.