Svoboda: Stałe fragmenty gry są jak teatr
Gościem kolejnego programu z cyklu ŚLĄSKnetLIVE był II trener Śląska Zdenek Svoboda. Jeśli nie oglądaliście programu na żywo i nie skorzystaliście z możliwości zadania pytania na czacie, zapraszamy do lektury fragmentów rozmowy z byłym kapitanem Sparty Praga.
Całe nagranie programu znajdziecie TUTAJ (kliknij)
Jak wypada porównanie polskiej ligi z czeską?
Myślę, że polska i czeska ekstraklasa są na bardzo podobnym poziomie. Różnica jest w tym, że czeskie kluby grają w europejskich pucharach, w Lidze Mistrzów. Sparta Praga, Slavia Praga, Victoria Pilzno grają w Europie, a polskie nie mogą się przebić. Myślę, że może to wynikać z tego, że polskie kluby mogą nie być przygotowane do takiej intensywnej gry w rytmie środa-sobota.
Jak trener ocenia poziom sędziowania i system VAR?
Wychodzę z założenia, że nie jest to łatwe. Sędzia musi w kilka sekund podjąć decyzję i nie jest to proste. Tak jak jest bardzo dobry piłkarz, średni piłkarz i nieco groszy, tak samo jest z sędziami. Co do VAR-u, to na początku myślałem, że to jet bardzo dobre rozwiązanie. Ale mamy technologię, mamy kamery, które pokazują obraz z wielu ujęć, jednak ostatecznie decyzję podejmują ludzie. W tym czynniku ludzkim widzę pewien problem.
Czy podoba się trenerowi przepis o młodzieżowcu?
Pozytywne jest, że młodzieżowcy dostają szansę wejścia do piłki seniorskiej, ale ma to swoje plusy i minusy. Nie jest jednak tak, że każdy młodzieżowiec ma zawsze taką jakość, że jest lepszy od starszego zawodnika. I nie jest to łatwe dla trenera i bardziej doświadczonych zawodników, bo trzeba czasem iść na pewne kompromisy. Sam też byłem młodym piłkarzem i chciałem dostać szansę, ale z drugiej strony nie każda drużyna ma młodzieżowców w takiej formie, by bez tego przepisu grali.
Czym na co dzień w Śląsku zajmuje się II trener Zdenek Svoboda?
Przede wszystkim jestem dlatego, że zaproponował moją kandydaturę trener Lavicka i jestem zadowolony, że możemy współpracować w Śląsku. To co nam się nie podoba z Vitezslavem, to szeregowanie, czy ktoś jest pierwszym, drugim asystentem. Jestem ja, Łukasz Czajka czy Paweł Barylski i nie ma ustalonej hierarchii, wszyscy współpracujemy. Trener Lavicka jest głównym trenerem, ale wszyscy wspólnie rozmawiamy o wszystkim – stałych fragmentach gry, analizie przedmeczowej, pomeczowej. Mówią, że jestem prawą ręką Vitezslava, ale mnie się to nie podoba. On ma swoje ręce i swoją głowę.
Mnie się podoba w funkcji asystenta, to że mogę czuć zapach szatni. Trener główny to taka funkcja, że nie musi się pojawiać często w szatni. Dla mnie szatnia jest miejscem, gdzie się wszystko się rodzi, buduje. To jest miejsce piłkarzy, gdzie można porozmawiać nie tylko o futbolu, ale też o życiu i innych tematach.
Przede wszystkim ja i pozostali asystenci nie jesteśmy po to, żeby wykonywać polecenia pierwszego trenera. To tak nie działa. Trener oczekuje, żebyśmy się nie zgadzali. Zadaje pytanie i oczekuje, żeby każdy się wypowiedział. Nie jestem po to, żeby przytakiwać trenerowi. Nie chodzi też o to, żeby po prostu się nie zgadzać. Celem jest wymiana poglądów, żeby było najlepiej dla Śląska.
Słyszałem, że „konikiem” trenera są stałe fragmenty gry.
W czasie mojej kariery, w Sparcie, czy w innych klubach, wykonywałem rzuty rożne i wolne. Wtedy były czasy, że trenerzy nie ustalali specjalnych wariantów rozegrania i wszystko zależało od inwencji piłkarzy. Także mam doświadczenie boiskowe w tym zakresie, a dodatkowo współpracowałem z Pavlem Vrbą i Karlem Brucknerem, którzy byli fachowcami od stałych fragmentów. Godzinami je rozrysowywaliśmy i rozmawialiśmy, rozmawialiśmy, rozmawialiśmy… Porównuje stałe fragmenty w futbolu do teatru. Tak jak aktor przychodzi do teatru nieprzygotowany, to rola nie będzie dobrze odegrana i widownia szybko odejdzie. Tak samo jeżeli stały fragment nie jest przygotowany, to nie może się udać.
Czy po tym prawie roku pracy można powiedzieć, że to już jest w 100 procentach Śląsk, grający tak, jak tego oczekuje sztab szkoleniowy?
Nie można tego przeliczyć na procenty, chodzi o proces. A najważniejsze, żeby robić progres potrzeba czasu i cierpliwości. W trakcie tego roku poznaliśmy się wzajemnie, charaktery, mentalność, wydolność, jakość. Jesteśmy na dobrej drodze, ale nie możemy mówić, że jesteśmy na maksymalnym poziomie i lepiej nie będzie. Myślę, że nie ma trenera, który jest zadowolony, nawet gdy wygra 4:0, czy 6:0, zawsze coś znajdzie się do doskonalenia.
Dla mnie najważniejsza jest praca z zawodnikami. Mamy pewną przyjętą filozofię działania, mamy przyjęty proces treningowy i wiem, że od czau, kiedy zaczęliśmy to realizować jest progres. To jest najważniejsze. Widzę, jak reagują zawodnicy, jak wygląda współpraca między pierwszym i drugim zespołem, jaki efekt dają treningi pozycyjne, indywidualne zajęcia dla młodzieżowców. Widać, że robią postępy, ale wszyscy cały czas muszą pracować, pracować, pracować.
Czemu polskim młodym piłkarzom trudno przejść z juniorskiej do seniorskiej piłki?
Nie wiem jak wygląda szkolenia w Akademiach, jak pracują z piłkarzami w wieku kilkunastu lat. My współpracujemy z zawodnikami 17-18-letnimi i nie wiemy, jak oni pracowali wcześniej. Jest dużo utalentowanych zawodników i dostaną na pewno swoją szansę, ale tak jak w życiu, nic nie jest za darmo. Jeśli chce się osiągnąć sukces, trzeba ciężko pracować, dzień po dniu.
Z ilu strzelonych w sezonie goli przez Erika Exposito będziecie zadowoleni?
Wszyscy życzymy Erikowi, żeby tych bramek było jak najwięcej, ale wiemy, że to jest piłka nożna. Na pewno nie będzie tak, że w trzech meczach z rzędu strzeli hat-tricka. Pracujemy w treningu, staramy się, żeby finalizacja, nie tylko Erika, ale wszystkich zawodników, była na wysokim poziomie. Ważne, że też inni zawodnicy zdobywają gole i jet balans.
Co do Erika, to moja rodzina mieszka w Pradze – mam żonę i dwie córki. Gdy moja starsza córka, która ma 15-lat, przyjechała na mecz, to Erik strzelał gole. Także muszę załatwić, żeby moja córka przyjeżdżała na kolejne spotkania i wtedy Erik będzie strzelać kolejne gole. (śmiech)
Transferów ilu zawodników i na jakie pozycje możemy spodziewać się zimą?
To nie jest pytanie do mnie. Rozmawiamy o tym, co się dzieje, jakie są możliwości. Mamy przygotowane listy potencjalnych zawodników, którzy mogą dołączyć do Śląska. Ale myślę, że nie jest to moment, żeby o tym rozmawiać. Skupiamy się teraz na najbliższym meczu i końcówce tegorocznych rozgrywek.