Celeban pomógł, Exposito nie. Pogoń 0:0 Śląsk
Śląsk – z Piotrem Celebanem w składzie po długiej przerwie – po bezbarwnym meczu mimo wszystko ugrał w Szczecinie jeden punkt. Mogło być więcej, gdyby na samym początku Erik Exposito nie zmarnował rzutu karnego. Najjaśniejszym punktem był – bez niespodzianki – Matus Putnocky, który ratował wrocławian po strzałach Maniasa, Spiridonovicia i Cibickiego.
Nie kombinował ze składem trener Lavicka i dokonał tylko jednej, wymuszonej zmiany. Piotr Celeban zastąpił zawieszonego za kartki Israela Puerto, a na ławce rezerwowych ponownie zasiedli sprowadzeni do Wrocławia zimą Cotugno i Raicević. Na szpicy kolejną szansę dostał więc Erik Exposito, który na gola czeka aż od październikowego meczu z Arką. I Hiszpan błyskawicznie dostał stuprocentową okazję, by się przełamać. Nie minęła nawet minuta meczu, gdy w polu karnym w walce z napastnikiem Śląska Benedikt Zech dotknął piłkę ręką. Arbiter skorzystał z VAR-u i choć zagranie było przypadkowe, zapadła jedyna możliwa decyzja – rzut karny. I to właśnie Exposito – nie Mączyński, nie Pich – podszedł do piłki. I z jedenastu metrów zamiast do siatki posłał piłkę na plac budowy. W poniedziałek budowlańcy znajdą ją gdzieś w górnych rzędach nowo powstającej trybuny.
Potem Hiszpan był już niewidoczny, podobnie jak skrzydła Śląska. Pich i Płacheta przegrywali pojedynki, Chrapek rozgrywał bardzo głęboko, dlatego WKS nie stworzył sobie do przerwy już żadnej klarownej okazji. Było co prawda kilka kornerów, ale wszystkie zmarnowane, w tym jeden popisowo – stałe fragmenty do poprawki. Lekarstwem na grę ofensywną Śląska miało okazać się wprowadzenie w przerwie Raicevicia.
A to, że Śląsk w tym momencie jeszcze nie przegrywał, zawdzięczał Matusowi Putnockiemu, który w jednej akcji najpierw nogą odbił strzał z bliska głową Maniasa, a po chwili rękoma zatrzymał uderzenie Spiridonovicia. Potem, tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę, Słowaka nie zaskoczył strzał po krótkim słupku Kowalczyka, który oszukał w polu karnym Celebana.
Kosta Runjaić, trener gospodarzy, też był niezadowolony ze swojego napastnika, bo po godzinie Maniasa zmienił Paweł Cibicki. I to właśnie Polak ze szwedzkim paszportem, który tydzień temu udanie wprowadził się do nowego zespołu (gol i wywalczenie karnego z Wisłą Płock) niepokoił najczęściej bramkarza WKS-u. Najpierw oddał mocny strzał z rzutu wolnego, w stylu spadającego liścia, a potem uderzył z woleja, zmuszając Putnockiego do ofiarnej interwencji. Słowak refleksem błysnął raz jeszcze po sytuacyjnej główce Jakuba Bartkowskiego.
I to byłoby na tyle, nie tylko jeśli chodzi o Pogoń, ale w ogóle, bo WKS niczego sensownego nie stworzył. Była zaledwie jedna składna akcja w ataku pozycyjnym, po której Raicević dostał piłkę w polu karnym, ale został zablokowany. Piłkarze Śląska albo zagrywali z głębi pola długie piłki do nowego napastnika, bez powodzenia, albo próbowali coś rozegrać lewą stroną, lecz wrzutki Płachety i Stigleca nie trafiały do adresatów.
Pogoń Szczecin – Śląsk Wrocław 0:0
W 5 minucie Erik Exposito nie wykorzystał rzutu karnego (strzelił nad bramką).
Pogoń: Stipica – Bartkowski, Kostas, Zech, Nunes, Kowalczyk, Listkowski (75 Benyamina), Dąbrowski, Podstawski, Spiridonović (86 Stec), Manias (60 Cibicki)
Śląsk: Putnocky – Musonda, Zivulić, Celeban, Stiglec, Łabojko, Mączyński, Pich (82 Gąska), Chrapek, Płacheta (88 Bergier), Exposito (46 Raicević)
Żółte kartki: Stiglec
Sędziował: Łukasz Szczech
Widzów: 3856
ZOBACZ też: Łabojko: Brakowało strzałów z dystansu