Dowiezione trzy punkty: Śląsk 2:1 Górnik Zabrze
Gole Dino Stigleca i Filipa Raicevicia na samym początku spotkania pozwoliły wrocławianom przerwać serię pięciu meczów bez zwycięstwa. Śląsk kontrolował spotkanie, aż pięć minut przed końcem samobójcze trafienie po zagraniu Igora Angulo zaliczył Israel Puerto. Drużyna trenera Lavicki nie wypuściła jednak trzech punktów z rąk i umocniła się w tabeli na czwartej pozycji.
W składzie Śląska doszło do spodziewanych zmian. W ataku Erika Exposito zastąpił Filip Raicević, a do obrony po pauzie za kartki powrócił Israel Puerto. Mimo dobrego meczu w Szczecinie Piotr Celeban z powodu urazu nie zasiadł nawet na ławce rezerwowych.
Na boisku było ciekawie od pierwszej sekundy. I to dosłownie. Otóż obaj kapitanowie i sędzia nie dogadali się, która z drużyn ma zacząć mecz. Ostatecznie zaczął WKS, Raicević zagrał do tyłu, a po kolejnym podaniu piłka trafiła do Puerto. Hiszpan chciał podnieść piłkę i posłać ją chyba z powrotem w okolice koła środkowego, ale zrobił to tak fatalnie, że ta znalazła się pod nogami rywala i Śląsk nadział się na kontrę. Podania do Igora Angulo nie zdołał przeciąć Diego Zivulić i Bask miał prostą drogę do bramki Putnockiego. Była 10 sekunda, gdy piłka szczęśliwie dla gospodarzy poleciała nad poprzeczką.
Jak wiadomo, niewykorzystane sytuacje się mszczą, ale dla Górników futbol okazał naprawdę brutalny – po sześciu minutach przegrywali już dwoma bramkami. Pierwsza to dzieło Dino Stigleca, który oszukał w polu karnym Jirkę i pokazał, że prawa noga nie służy mu tylko do podpierania – Martin Chudy nie miał szans z silnym i precyzyjnym strzałem przy słupku. Wielkie brawa należą się także Robertowi Pichowi, który ruszył do pressingu i wyłuskał piłkę tuż za polem karnym rywala. Asystował z kolei Michał Chrapek.
Drugi gol to wielka zasługa Przemysława Płachety, któremu goście zostawili zbyt dużo miejsca w bocznym sektorze. Młodzieżowiec Śląska dograł piłkę na piąty metr, gdzie do bramki – po rękach Chudego – wbił ją Raicević. Czarnogórzec dobrze antycypował boiskowe wydarzenia i zasłużył na pochwały nie tylko za gola.
Górnik groźny był jedynie po stałych fragmentach gry, dlatego trener gości Marcin Brosz zarządził w przerwie dwie zmiany. Matuszka i młodego Krawczyka zastąpili Manneh i Wolsztyński. Gra toczyła się głównie na połowie Śląska, ale goście nie potrafili przez długi czas realnie zagrozić bramce Putnockiego, a ich jedynym celnym strzałem była główka Pawła Bochniewicza po kornerze, jeszcze przed przerwą. Gwoli ścisłości – Śląsk swoich kontr też nie kończył, natomiast bramkarz gości wpuścił do swojej bramki wszystko, co tego wieczora poleciało w jej stronę.
Pięć minut przed końcem Górnicy wykonali rzut wolny, a piłkę zdołał sięgnąć głową i skierować w stronę bramki Igor Angulo. Naciskany przez rywala Israel Puerto wepchnął ją do siatki. Na koniec nie zabrakło zatem nerwów, ale pierwsze tegoroczne zwycięstwo stało się faktem.
Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze 2:1 (2:0)
Strzelcy: Stiglec 3, Raicević 6 – Puerto 86 – sam.
Śląsk: Putnocky – Musonda, Zivulić, Puerto, Stiglec, Łabojko, Mączyński, Pich (80 Gąska), Chrapek, Płacheta (90 Samiec-Talar), Raicević (69 Exposito)
Górnik: Chudy – Janża, Bochniewicz, Wiśniewski, Matras, Prochazka, Matuszek (46 Manneh), Jirka (74 Kopacz), Krawczyk (46 Wolsztyński), Jimenez, Angulo
Sędziował: Krzysztof Jakubik
Widzów: 8196