To był mecz!

O pierwszej połowie można powiedzieć tylko tyle, że się odbyła. Dość stwierdzić, że nie było żadnego celnego strzału, a w sumie Jagiellonia spróbowała tylko raz uderzyć na bramkę WKS-u, a Śląsk - trzy. Do oporu było za to złych przyjęć piłki, niecelnych podań i ślamazarnego tempa rozgrywania akcji, szczególnie w wydaniu białostoczan.

Śląskowi też brakowało precyzji w poczynaniach ofensywnych, ale jedną znakomitą okazję do objęcia prowadzenia piłkarze Tadeusza Pawłowskiego jednak mieli. W 30. minucie Guilherme wyłożył piłkę przed własnym polem karnym Marcinowi Robakowi, a snajper wrocławian uderzył bardzo mocno tuż obok słupka bramki Mariana Kelemena.

Na początku drugiej części gry gospodarze po prostu stanęli. Śląsk miał zbyt dobrych piłkarzy ofensywnych, by przy nieruchomych rywalach nie zdobywać bramek. Najpierw Robak, a potem Arkadiusz Piech bez najmniejszych problemów zaskoczyli Kelemena.

Dwa ciosy spowodowały, że trener Ireneusz Mamrot wprowadził do gry Karola Świderskiego i Mile Savkovicia, a potem także Patryka Klimalę, ale nie miało to jakiegokolwiek znaczenia. Jagiellonia nadal grała wolno i ospale, a jedyny celny strzał oddała dopiero w 89. minucie, a jego autorem był Bartosz Kwiecień.

Liczba strat nie malała, powrót do defensywy w wykonaniu gospodarzy wciąż odbywał się w żółwim tempie i Śląsk nie miał żadnych problemów ze zdobyciem kolejnych dwóch bramek i dokończeniem dzieła zniszczenia.

01.10.2018 POLSKA: PKO BP Ekstraklasa – Kolejka 10
18:00 Jagiellonia Białystok 0:4 Śląsk Wrocław
Bramki: 0:1 Robak 49’, 0:2 Piech 51’, 0:3 Robak 67’, 0:4 Robak 90+1’
Skład Śląska: Slowik – Cotra, Golla, Celeban, Broz – Pich (90+2’ Gaska), Chrapek (76’ Augusto), Labojko, Cholewiak – Piech (86’ Radecki), Robak

ZOBACZ też: Śląsk - Jagiellonia Białystok (bilans)