Tak zagramy z Jagiellonią?
Dziewięciu zawodników widzianych przeze mnie w wyjściowym składzie rozpoczęło starcie z Koroną. Cotugno i Gąska nie znaleźli uznania w oczach trenera Lavicki i nie pojawili się na murawie. Ekstraklasa nabiera tempa i już jutro wrocławianie zagrają w Białymstoku. Czy zobaczymy dokładnie taki zespół?
Ideą tego cyklu jest pokazanie, jaki skład na mecz wybrałby autor tekstu. Nie jest to zgadywanie, jaki skład na mecz wytypuje trener Lavicka.
Jakie zestawienie personalne na Jagiellonię?
Wciąż na debiut czeka Cotugno. Urugwajczyk ponownie znajdzie się w moim składzie. Do wyjściowej jedenastki wrócą Pich oraz Exposito. Liczę również na kapitana, który ze względu na dolegliwości żołądkowe nie dokończył starcia z Koroną.
Bramkarz: Matus Putnocky. Słowak wielokrotnie w tym sezonie ratował zespół. W środę popełnił błąd, który spowodował utratę bramki. To pierwszy poważny błąd w barwach Śląska i miejmy nadzieję, że ostatni. Ta nieudana interwencja nie może oczywiście spowodować, że straci miejsce w pierwszym składzie.
Prawa obrona: Guillermo Cotugno. Trudno racjonalnie wytłumaczyć ten wybór. Nikt z nas nie wie tak naprawdę, co Urugwajczyk potrafi. Nikt z nas nie widział go w meczu o punkty. Każdy widział natomiast asystę Musondy do Płachety. Ja widziałem również poważne błędy w ustawieniu. Niestety one się powtarzają od początku roku. Wielokrotnie udawało się je zatuszować wrodzoną szybkością. To jednak moment by Zambijczyk rozpoczął mecz na ławce.
Środek obrony: Israel Puerto, Mark Tamas. Zagrali niemal identycznie. Podobny Instat Index, podobny procent wygranych pojedynków. Węgier zanotował również najwięcej podań w drużynie. Cieszyć może, że wiele z nich było do przodu, rozpoczynało akcję, przecinało drugą linię rywala. Tamas nie stronił również od pobytu na połowie Korony. Zagrał poprawnie, bez fajerwerków. Ważniejsze jest jednak to, że przy nowym partnerze lepiej wyglądał również Puerto. To może być duet, który będzie stanowić o sile Śląska do końca sezonu.
Lewa obrona: Dino Stiglec. Musimy chuchać i dmuchać by Chorwat w zdrowiu dotrwał do końca sezonu. Miewa co prawda gorsze momenty, jest jednak filarem zespołu, który od czasu do czasu dołoży coś ekstra w postaci bramki lub asysty.
Defensywni pomocnicy: Krzysztof Mączyński, Jakub Łabojko. W meczu z Koroną zakładałem, że kapitan odpocznie. Zagrał jednak od początku i spędził na murawie około godziny. Po kilku słabszych meczach ta para w końcu rozumiała się lepiej. Zanotowali 100% udanych odbiorów, do tego obaj tylko po cztery razy tracili piłkę. W Białymstoku, gdzie walka o środek pola będzie bardzo trudna, nie można wyobrazić sobie innego zestawienia zespołu Lavicki.
Prawe skrzydło: Robert Pich. W środę pierwszy raz w tym sezonie rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Trudno powiedzieć czy ta nietypowa sytuacja wpłynęła na Słowaka pozytywnie. Po wejściu na murawę nie zapisał się niczym szczególnym. Wraca jednak do podstawowego składu. To jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w obecnej kadrze Śląska i piłkarz, który w każdej chwili może odnaleźć się pod bramką przeciwnika.
Ofensywny pomocnik: Michał Chrapek. W tym roku biega najwięcej w zespole. Mam wrażenie, że nieco więcej walczy niż jesienią. To pozytywy. Wymagamy jednak by w jeszcze większym stopniu brał na siebie odpowiedzialność za budowanie akcji zespołu. Szczególnie bezpośrednio przed bramką przeciwnika.
Lewe skrzydło: Przemysław Płacheta. Kolejny raz zagrał całe spotkanie. W końcu w polu karnym rywala zachował spokój i precyzyjnym strzałem wykończył akcję Musondy. Kilkukrotnie szarpał lewym skrzydłem, pokazywał się, był aktywny. W jakimś stopniu przypominał zawodnika, który wszedł z drzwiami do zespołu. Wymagamy od niego chyba najwięcej z całej drużyny bo widać w nim ogromny potencjał. Wymagamy od niego również liczb, i taką Płacheta z Koroną zanotował.
Napastnik: Erik Exposito. Zaskoczeni? Powoli entuzjazm związany z występami Raicevicia opada. Czarnogórzec przeszedł obok meczu. Częściej skupiając się na okazywaniu swojej frustracji. Exposito dostał kwadrans. W tym czasie zaimponował wyszkoleniem technicznym - w którym jest lepszy od Czarnogórca. Strzelił przede wszystkim zwycięską bramkę, czym ucieszył cały stadion. Liczę na to, że to nie był jednorazowy wyskok Hiszpana, w którego od początku sezonu wierzę. Być może potrzebował tego zimnego prysznica, który spadł na jego głowę po ostatnich słabych występach. A rywalizacja obu napastników może zespołowi przynieść tylko korzyści.
ZOBACZ też: To był mecz!