Wykorzystajmy tę szansę
Polska liga jest znana z sytuacji, w której dana drużyna mając niepowtarzalną okazję na awans w tabeli i posiadając wszystkie karty w ręku, spektakularnie marnuje daną im okazję. Wierzę jednak, że Śląsk takiego błędu nie popełni i jeszcze dziś zobaczymy nasz klub na pozycji wicelidera Ekstraklasy.
Cracovia przegrała wczoraj z Górnikiem Zabrze 2:3. Była to już czwarta porażka Pasów z rzędu, ale tym razem w końcu umożliwiająca Śląskowi awans w tabeli w przypadku wygranej. Fakt, gra WKS-u w ostatnich spotkaniach nie porywała. Byłem w pierwszej linii komentujących z niesmakiem kolejne straty Markovicia, zmarnowaną przez niego 200-procentową sytuację czy irytująco niecelne podania Mączyńskiego. Drużynę Vitezslava Lavicki od zespołów poprzednich trenerów odróżnia jednak to, że potrafią punktować nawet, gdy gra nie idzie, a oczy wręcz bolą od oglądania. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Mecz z Koroną? Mało okazji, straty, babol Putnockiego. I co? Dobra zmiana Exposito, gol, dopisujemy trzy punkty.
Sobotnim rywalem Śląska będzie Jagiellonia, która jeszcze do niedawna punktowała bardzo przeciętnie - białostoczanie rozpoczęli bowiem rok od dwóch porażek i dwóch remisów. W ostatniej kolejce los się w końcu do nich uśmiechnął i zdobyli swój pierwszy w 2020 roku komplet punktów, pokonując na wyjeździe Pogoń Szczecin. Zimą klub naszego dzisiejszego rywala wzmocnili znani fanom polskiej piłki Borysiuk i Makuszewski, jednak wciąż wdrażają się w grę w nowym klubie. Po stronie korzyści WKS-u można także zapisać kiepską dyspozycję Jesusa Imaza, który wcześniej strzelał piękne bramki, i to w dużych ilościach, zaś obecnie cierpi na niemoc strzelecką (nie trafił do siatki od grudnia).
Jakiego meczu się spodziewać? Życzyłbym sobie, by był to przysłowiowy mecz walki. Dlaczego? Bo wydaje mi się, że po stronie wrocławian tej walki nie było ostatnio za bardzo widać, a jestem pewien, że wciąż bijąca się o górną ósemkę Jagiellonia na własnym terenie postawi Śląskowi trudne warunki. To może mała zabawa w komentarzach... jaki wynik typujecie?
ZOBACZ też: Legenda zostaje na dłużej