Gąska: Podtrzymujemy passę zwycięstw
fot. Mateusz Porzucek | skomentuj (0)
Pomeczowa wypowiedź pomocnika Śląska Wrocław Damiana Gąski.
Po końcowym gwizdku przeważa radość po wygranej nad mistrzem czy też rozczarowanie, że nie zacząłeś w wyjściowym składzie?
Na pewno radość. Cieszy nas, że zdobyliśmy trzy punkty. Cieszę się, że mogłem pomóc, bo wszedłem na boisku przy wyniku 0:1, a skończyło się 2:1. Na pewno to cieszy. To była decyzja trenera, przyjął taką taktykę, ja ją szanuję i dalej ciężko pracuję.
Gra nie układała się po waszej myśli. W końcówce taki roller-coaster - z piekła do nieba.
Tak. Lepiej brzydko wygrać niż ładnie przegrać. W zeszłym sezonie było sporo takich meczów, teraz sytuacja się odwróciła, nie graliśmy najlepiej, ale trzy punkty zostają we Wrocławiu.
Jakub Łabojko powiedział, że po raz pierwszy od dłuższego czasu udało wam się odwrócić losy meczu, w którym jako pierwsi tracicie gola. Nastąpił też taki postęp mentalny w drużynie, tak?
Myślę, że tak. Dawno tak nie było. Bardzo się cieszymy, że się udało i podtrzymujemy passę zwycięstw.
Nie wiem, czy doczekam się Łukasza Brozia, dlatego zapytam ciebie. Jaka jest hierarchia w drużynie jeśli chodzi o rzuty karne? Gdyby był Robert Pich, byłby pierwszy w kolejce? A który byłby Łukasz Broź?
Nie wiem. Myślę, że Robert, ale podszedł Łukasz i strzelił bardzo pewnie.
Z jakim nastawieniem wyruszycie do Warszawy?
Bojowym, żeby wygrać. Po trzy punkty.
Były śpiewy w szatni, że macie lidera?
Nie, nie, za wcześnie na takie sprawy.
6 punktów po dwóch meczach to chyba coś, co trzeba docenić i nastraja pozytywnie przed wyjazdami do Warszawy i Poznania?
Zdobyliśmy 6 punktów, ale na następny mecz musimy wyjść z takim samym zaangażowaniem i chęcią zwycięstwa.
Trener powiedział, że cierpiał on, zawodnicy rezerwowi i kibice. A wy na boisku?
Ciężko się grało chłopakom wcześniej. Na stadionie było duszno, ale obie drużyny miały taką samą. Czasem trzeba wycierpieć, żeby wygrać.