Podsumowanie 23. kolejki
Ani jednego zwycięstwa gości nie oglądaliśmy w 23. kolejce Ekstraklasy. Ligowy weekend zaczął się niemrawo, jednak kolejne mecze przyniosły zdecydowanie więcej bramek i emocji niż ubiegłotygodniowa seria gier.
ŁKS zremisował z Pogonią 0:0. Największą zmianą w grze beniaminka w stosunku do fatalnej rundy jesiennej jest skuteczność w defensywie. Łodzianie w drugim meczu z rzędu zanotowali bezbramkowy remis, jednak powiększyli swoją stratę do bezpiecznej lokaty już do dziesięciu punktów. Pogoń w doliczonym czasie nie wykorzystała wymarzonej okazji na zwycięstwo, bo z rzutu karnego w doliczonym czasie nad bramką uderzył Zvonimir Kożulj. Sama zresztą mogła zostać z niczym, bo chwilę później piłkę meczową miał jeszcze Jakub Wróbel, jednak kolejny raz kapitalną interwencją na linii uratował ją Dante Stipica.
Śląsk wygrał z Górnikiem 2:1. W dziesiątej sekundzie zabrzanie mogli objąć prowadzenie, jednak świetnej okazji nie wykorzystał Igor Angulo, a po sześciu minutach było już 2:0 dla Śląska. Prawą nogą trafił Dino Stiglec, a debiut w wyjściowym składzie bramką okrasił Filip Raicević. Wrocławianie kontrolowali losy meczu i wydawało się, że są na najlepszej drodze, by po raz pierwszy w sezonie zachować czyste konto u siebie. W 84. minucie po pechowym kontakcie z piłką Israela Puerto padła bramka samobójcza i Górnik uwierzył, że nie musi przegrać tego meczu, jednak wynik nie uległ już zmianie.
Arka wygrała z Rakowem 3:2. Po pierwszej połowie beniaminek prowadził dwoma bramkami, jednak miał prawo odczuwać niedosyt, bo jego przewaga była tak zdecydowana, że zasługiwał na więcej. Na listę strzelców wpisali się Miłosz Szczepański, który już w 4. minucie doskonale przymierzył z rzutu wolnego i Tomas Petrasek sześć minut przed przerwą. Remontada Arki zaczęła się od bramki głową Mateusza Młyńskiego w 72. minucie. Kwadrans później kapitalnie w samo okienko zza pola karnego przymierzył Marko Vejinović, a już w doliczonym czasie rezerwowy Nemanja Mihajlović efektownym rogalem zapewnił komplet punktów Arce.
Legia wygrała z Jagiellonią 4:0. Wicemistrz Polski był faworytem i nie pozostawił wątpliwości rywalowi z Podlasia. Rezultat w 7. minucie trafieniem po rykoszecie otworzył Marko Vesović, później dublet zanotował Jose Kante, golem z publicznością przy Łazienkowskiej golem po wejściu z ławki w końcówce przywitał się również Tomas Pekhart. Legia wygrała siódmy mecz z rzędu na własnym stadionie i na tydzień przed meczem z Cracovią powiększyła przewagę nad nią do trzech punktów. Jagiellonia nawet nie podjęła walki w Warszawie, zanotowała czwarty mecz z rzędu bez gola i funduje sobie coraz większe problemy w walce o grupę mistrzowską.
Piast wygrał z Cracovią 1:0. Mistrz Polski pokonał Pasy w stylu, który w wielu meczach tego sezonu właściwy był im. W pierwszej połowie to rywal Piasta sprawiał lepsze wrażenie, wyprowadzał groźniejsze akcje, jednak gospodarze grali cierpliwie i wykorzystali jedną z nielicznych dogodnych sytuacji. Najlepszy mecz w barwach gliwiczan rozgrywał Bartosz Rymaniak, po jego dośrodkowaniu pierwszego gola w Ekstraklasie w 59. minucie strzelił Sebastian Milewski. Zneutralizowany zostały ofensywne atuty Cracovii, szans bramkowych nie stwarzał sobie Rafael Lopes.
Wisła Płock zremisowała z Zagłębiem 1:1. Od początku meczu Miedziowi mieli inicjatywę w meczu o sześć punktów w kontekście walki o grupę mistrzowską i wydawało się, że objęcie przez nich prowadzenia jest kwestią czasu. I faktycznie, choć Zagłębie długo było nieskuteczne, w 70. minucie dopięło swego po dośrodkowaniu Alana Czerwińskiego i precyzyjnej główce niewysokiego Damjana Bohara. Pięć minut później gospodarze niespodziewanie doprowadzili jednak do wyrównania, a gola w debiucie, również głową, strzelił nowopozyskany Norweg Torgil Gjertsen.
Wisła Kraków wygrała z Koroną 2:0. Można przecierać oczy ze zdumienia obserwując jak szybko przebiega rozwój Aleksandra Buksy. 17-letni napastnik Białej Gwiazdy zagrał po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce i już w 5. minucie strzelił gola w stylu, którego nie powstydziliby się ligowi wyjadacze. Po godzinie efektownym strzałem z rzutu wolnego podwyższył Jakub Błaszczykowski. Tracone bramki nie wytrącały z równowagi kielczan, którzy stwarzali sobie sytuacje, oddali więcej strzałów od rywala, jednak dramatycznie cierpią z powodu braku napastnika. Korona w 2020 roku cały czas nie strzeliła gola, w całym sezonie cieszyła się zaledwie z dwunastu trafień.
Lech wygrał z Lechią 2:0. Po wyrównanym początku meczu, w kolejnych minutach coraz wyraźniejsza stawała się przewaga Lecha. Goście w pierwszej połowie nie oddali żadnego celnego strzału, a sześć minut po przerwie drugą żółtą kartkę zobaczył Karol Fila. Grający w przewadze Kolejorz długo bił głową w mur, nieprawdopodobnymi interwencjami czarował Dusan Kuciak, Lechia jednak też odgryzała się szybkimi kontrami. Męki Lecha skończyły się w 81. minucie, gdy piłka po strzale Jakuba Modera odbiła się od słupka i niezwykle pechowo od pleców bramkarza gości. Chwilę później piłki meczowej na wagę remisu nie wykorzystał Patryk Lipski, a minutę przed końcem regulaminowego czasu kropkę nad i fantastycznym trafieniem pod poprzeczkę postawił rezerwowy Filip Marchwiński.
Wyniki 23. kolejki Ekstraklasy:
ŁKS Łódź – Pogoń Szczecin 0:0
Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze 2:1 (2:0)
Arka Gdynia – Raków Częstochowa 3:2 (0:2)
Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok 4:0 (2:0)
Piast Gliwice – Cracovia 1:0 (0:0)
Wisła Płock – Zagłębie Lubin 1:1 (0:0)
Wisła Kraków – Korona Kielce 2:0 (1:0)
Lech Poznań – Lechia Gdańsk 2:0 (0:0)